- Chcemy, aby od kwietnia 2016 r. doradztwo zawodowe było realizowane już w gimnazjach - stwierdziła minister edukacji Joanna Kluzik-Rostkowska w trakcie ubiegłotygodniowej debaty zorganizowanej przez "Gazetę Wyborczą". "Rzeczpospolita" zauważa jednak, że taki obowiązek na szkoły nałożyła poprzedniczka Katarzyna Hall pod koniec 2010 r. <a href="Szefowa%20MEN%20wykaza%C5%82a%20si%C4%99%20niekompetencj%C4%85?%20Do%C5%82%C4%85cz%20do%20dyskusji!" target="_blank">Szefowa MEN wykazała się niekompetencją? Dołącz do dyskusji!</a>Choć od tamtego czasu powstało wiele raportów wskazujących na to, że doradztwo zawodowe jest fikcją, na dofinansowanie tego segmentu oświaty pieniędzy nie znalazła żadna z następczyń Hall, czyli ani Krystyna Szumilas, ani Joanna Kluzik-Rostkowska - czytamy w gazecie. "Rzeczpospolita" donosi także o próbach pozyskania odpowiedzi na pytania, jakie działania podjęto, aby rozwinąć współpracę gimnazjów z doradcami zawodowymi i w jaki sposób egzekwowano od szkół przestrzeganie przepisów oświatowych w tym zakresie. Niestety na żadne z tych pytań nie udało się uzyskać odpowiedzi. "MEN nie przekazało nam również statystyk, które pokazałyby, ile spośród 7,6 tys. gimnazjów współpracuje z doradcami zawodowymi. Ostatnie oficjalne dane w tej sprawie pochodzą z 2010 r., kiedy szkoły mogły, ale nie musiały, prowadzić zajęcia tego typu. Wtedy doradców zatrudniało 365 gimnazjów" - czytamy. Gazeta podaje również statystyki przedstawione dwa lata temu przez Instytut Badań Edukacyjnych, które ujawniały, że z zajęciami z poradnictwa zawodowego spotkało się mniej niż 30 proc. gimnazjalistów. To zapewne dlatego jakość tego typu porad uczniowie oceniają fatalnie. W badaniach przeprowadzonych na terenie Małopolski oraz Górnego Śląska tylko 1 proc. uczniów szkół ponadgimnazjalnych przyznało, że spotkanie z doradcą zawodowym miało wpływ na wybór ich dalszej ścieżki edukacyjnej - podsumowuje "Rzeczpospolita.