Jarosław Gowin wracał z zawodów do Warszawy. Według informacji "Rz" oponę w prowadzonym przez BOR samochodzie uszkodzono tuż po wyjeździe z Zakopanego. Na desce rozdzielczej wyświetliła się informacja o nagłym spadku ciśnienia, ale - podaje dziennik - kierowca dojechał do Krakowa, gdzie wicepremier przesiadł się do innego samochodu i odjechał w dalszą podróż do Warszawy. Informator "Rz" podkreśla, że w takiej sytuacji funkcjonariusze powinni niezwłocznie zjechać z drogi, np. na najbliższą stację benzynową i tam zaczekać na przyjazd pojazdu zastępczego. Wicepremier dementuje Czy doszło zatem do złamania procedur? Biuro Ochrony Rządu w komunikacie przesłanym do redakcji gazety zapewnia, że wszystko odbyło się w zgodzie z przyjętym postępowaniem. Tego samego zdania jest Jarosław Gowin. Wicepremier odniósł się do publikacji autorstwa Izabeli Kacprzak na antenie TVN24. "Prawdziwy był tylko fakt, że rzeczywiście kiedyś złapaliśmy gumę. Natomiast chcę zdementować: nie było żadnego zagrożenia. Moi oficerowie zachowali się w sposób całkowicie profesjonalny. Przyjechaliśmy na tej takiej zabezpieczającej oponie, plastikowej, do najbliższej stacji benzynowej. Tam poczekaliśmy na następny samochód" - zapewnił w poniedziałek Jarosław Gowin. "Rz" przypomina, że to nie pierwszy incydent pojazdów BOR z oponami. Na początku marca ubiegłego roku na autostradzie pod Opolem doszło do wypadku z udziałem limuzyny wiozącej prezydenta Andrzeja Dudę. Sprawę wyjaśnia prokuratura.