Sprawa "układu" na Podkarpaciu, której jednym z bohaterów jest Jan Bury, szef Klubu Parlamentarnego PSL, dotyka też Mirosława Karapyty, bliskiego współpracownika Burego. Do kwietnia 2013 roku był on jedną z ważniejszych postaci województwa podkarpackiego - jego marszałkiem. Afera wyszła na jaw przypadkiem - piszą Mariusz Jałoszewski i Marcin Kobiałka w dzisiejszej "GW". Zaczęło się od policyjnego podsłuchu, założonego właścicielowi firmy budowlanej z Jarosławia. Funkcjonariusze sprawdzali, czy legalnie wygrywa przetargi w jednej z gmin. Przedsiębiorca okazał się krewnym Karapyty, a sam marszałek - uczestnikiem jednej z podsłuchanych rozmów. W związku z tą sprawą, mieszkanie krewnego ludowca przeszukano. Karapyta dzwonił po tym do zastępcy komendanta wojewódzkiego policji w Rzeszowie i pytał, co jest w materiałach śledztwa. Jak czytamy w dzienniku, za te telefony postawiono mu zarzut działania na szkodę interesu publicznego. Jak pisze "Wyborcza", Mirosławowi Karapycie postawiono łącznie 16 zarzutów, związanych głownie z nadużywaniem władzy. Były marszałek Podkarpacia został też oskarżony o gwałt na podległej mu urzędniczce. Przed laty miał ją ciągle napastować w pracy i dwa razy zmuszać do seksu - raz w urzędzie, raz w hotelu. Według prokuratury, Karapyta miał też "za seks pomóc w odzyskaniu prawa jazdy poleconej mu przez znajomego kobiecie" - czytamy w dzienniku. Więcej na ten temat w dzisiejszej "Gazecie Wyborczej". Zobacz też: <a href="https://wydarzenia.interia.pl/polska/news-anonimy-o-cba-ze-strony-internetowej-posla-burego-zbada-prok,nId,1831564" target="_blank">Anonimy o CBA ze strony internetowej posła Burego zbada prokuratura</a>