Jak informuje "Gazeta Polska Codziennie", członkowie związku zapowiadają złożenie oficjalnego zawiadomienia do organów ścigania w Polsce o możliwości popełnienia przestępstwa w postaci "zdrady narodowej, poniżania i ubliżania ofiarom i potomkom ofiar niemieckich zbrodni w latach 1939-1945, a także gloryfikowania kłamstw historycznych w środkach masowego przekazu przez osoby odpowiedzialne za podjęcie decyzji co do emisji niezgodnego z prawdą historyczną filmu niemieckiego w TVP1". "Polacy są w tym filmie absolutnie jednowymiarowi, a gra aktorska jest poprowadzona tak, by wzbudzali odrazę" - mówi "Codziennej" Maciej Świrski z Reduty Dobrego Imienia, organizacji pielęgnującej tożsamość narodową i sprzeciwiającej się szkalowaniu Polski i Polaków na arenie międzynarodowej. "Jeśli rząd się nie opamięta, to za 20 lat świat będzie przekonany, że to Polacy rozpętali II wojnę światową". Zdaniem historyka prof. Jana Żaryna sprawa jest szkodliwa na dwóch poziomach. "Polska nie ma wypracowanego modelu prezentowania swojej historii i można ją niszczyć przez prezentowanie widzom wersji niemieckiej czy jakiejkolwiek innej. Tym samym likwiduje się wrażliwość widzów oraz przyzwyczaja ich do obcej narracji" - mówi w rozmowie z "Codzienną". Żaryn zwraca uwagę, że przez zakupienie praw do filmu strona polska legitymizuje produkcję i pokazuje, że nie ma nic przeciwko. "Zamiast prowadzić dyskusje z poziomu, który pokazałby niezgodę, wysyła się tym samym sygnał, że wszystko jest w porządku, do kolejnych potencjalnych odbiorców na całym świecie" - dodaje. Film "Nasze matki, nasi ojcowie" ma być wyświetlany w innych krajach, także w Stanach Zjednoczonych.