To nie przypadek, że po ogłoszeniu wyników wyborów prezydenckich Hanna Gronkiewicz-Waltz zaczęła mocnym głosem wypowiadać się na temat sytuacji w PO. Prezydent Warszawy chce wykorzystać chaos panujący w partii i przejąć władzę - czytamy. "Jej ludzie wiedzą, że ona ma dobre układy z wieloma znaczącymi działaczami PO, m.in. z szefem gabinetu politycznego Ewy Kopacz, posłem <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-marcin-kierwinski,gsbi,1553" title="Marcinem Kierwińskim" target="_blank">Marcinem Kierwińskim</a>, więc w sytuacji, w której Kopacz radzi sobie nie najlepiej, mogłaby zostać szefem partii" - mówi "Gazecie Polskiej Codziennie" polityk Platformy, który chce zachować anonimowość. Jak twierdzi inny rozmówca dziennika, przejęcie władzy w PO będzie możliwe dopiero po jesiennych wyborach parlamentarnych. "Wcześniej Kopacz jest nie do ruszenia" - powiedział. Natomiast dr Jerzy Targalski uważa, że zmiana nie byłaby korzystna dla Gronkiewicz-Waltz, a prezydent Warszawy może zostać "wpuszczona". Gronkiewicz-Waltz odegrałaby rolę przejściowego szefa, na którego spadłaby odpowiedzialność za klęskę. Grzegorz Schetyna, kolejny szef PO, byłby wówczas uważany za odnowiciela partii. Więcej w "Gazecie Polskiej Codziennie".