Moszczyński zareagował na raport opublikowany w zeszłym tygodniu przez Daily Star oraz inne gazety. Raport podaje, że w Londynie mieszka 100 tysięcy bezdomnych z Europy wschodniej - w większości Polaków - na których brytyjski podatnik miałby jakoby wydać około miliona funtów, celem pokrycia kosztów repatriacji. - Tymczasem prawdą jest, że Rada Westminster (Westminster Council) sfinansowała powrót do kraju dla zaledwie 600 Polaków - powiedział Moszczyński. - Niektórzy byli także przymuszeni do powrotu przez władze dzielnicy Hammersmith & Fulham, ale w sumie tylko mała część Polaków podlega repatriacji. Nawet jeśli obecnie do Polski naprawdę powraca 200 tys. obywateli polskich, to wracają oni na koszt własny - powiedział Moszczyński. Właśnie w dzielnicy Westminister znajduje się Victoria Bus Station (dworzec autobusowy) na którym wszystkie polskie autobusy dalekobieżne zaczynają i kończą swoje kursy. Hammersmith & Fulham to z kolei dzielnica w Londynie zachodnim, w której znajduje się polskie centrum kulturalne POSK oraz inne polskie instytucje. Władze lokalne w tych dzielnicach poczuwają się do obowiązku niesienia pomocy bezdomnym nie tylko celem ochrony samych ulic, ale także dlatego, że skutkiem ubocznym zjawiska jest alkoholizm i narkomania. - Według danych Związku Polaków mamy prawdopodobnie około 20 tys. polskich bezdomnych przemieszkujących w centrum Londynu. Dane te uzyskaliśmy od organizacji dobroczynnej na rzecz bezdomnych - The Simon Community - powiedział Moszczyński. Wielu z bezdomnych to ludzie, którzy utracili pracę, a ponieważ pracowali na czarno nie mogą teraz otrzymać zasiłku. Wielu z nich przyjeżdża do Londynu z innych regionów Anglii i powiększa w ten sposób liczbę bezdomnych w stolicy, wyjaśnił Moszczyński. - Jest to jednak kropla w morzu. Nie jest tak źle jak chce tego prasa brytyjska. Nie mamy pojęcia skąd wzięli liczbę aż 100 tys. bezdomnych ze wschodniej Europy w Londynie. I dlaczego są przekonani, że repatriacja kosztowałaby 1 milion funtów - zauważył Moszczyński. Ponadto, jak przypomniał Moszczyński, polski konsulat ma obowiązek udzielenia pomocy obywatelowi polskiemu na okoliczność jego powrotu do kraju poprzez udzielenie pożyczki na bilet lotniczy. "Nawet jeśli byłby to 1 milion funtów, to kwota taka jest niższa niz społeczne koszty dla ludzi narażonych na spanie w strasznych warunkach, na agresję oraz przemoc". Moszczyński opowiedział przypadek relacjonowany w gazecie The Times w zeszłym tygodniu. Artykuł opisuje historię 54 letniego Polaka, o imieniu Wojciech, któremu obiecano pracę na budowie w Londynie. W zeszłym roku mężczyzna stracił pracę ponieważ, jak mu powiedziano, był na tę pracę za stary i nie potrafił dotrzymać kroku. Od kiedy stał się bezdomnym nie ma odwagi, aby poinformować własną rodzinę w Polsce o swojej sytuacji. "Pojawia się psychologiczna bariera : jak przyznać się rodzinie w Polsce, że pojechaliśmy do Anglii i nam się nie udało? Taka sytuacja dotyczy także tych, którzy wykonują nisko wykwalifikowane prace, a ich rodziny w Polsce wierzą, że krewny robi karierę. Niektórzy oczywiście są zdolni do przyznania prawdy. Były prezydent Polski, <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-aleksander-kwasniewski,gsbi,1492" title="Aleksander Kwaśniewski" target="_blank">Aleksander Kwaśniewski</a>, z typowym dla siebie poczuciem humoru oraz swobodą przyznał, że pracował w pubie przy stadionie piłkarskim w Londynie. Historię tę opowiedział poraz pierwszy i bezpośrednio Anglikom podczas konferencji prasowej na Uniwersytecie Londyńskim w marcu 2003." Aneta Szczepankiewicz, www.orla.fm