"Gdybym wiedział, że może zginąć, nie tknąłbym jego twarzy butem" - powiedział Dawid K., oskarżony o zabójstwo Jacka Hrycia z Jastrzębia-Zdroju. Czterech pozostałych sprawców odpowiada za pobicie ze skutkiem śmiertelnym. Dawidowi K. grozi dożywocie. Jak relacjonuje "Dziennik Zachodni" oskarżony podczas procesu powiedział, że żałuje tego, co się stało i przeprasza. Do tragedii doszło 4 czerwca ubiegłego roku o godz. 4 nad ranem, po zabawie w dyskotece. Zdaniem prokuratury, pięciu pijanych sprawców wybiegło za Jackiem Hryciem i go skatowało. Dawid K. podczas procesu opowiadał o tym, jak w nocy z 3 na 4 czerwca razem z kolegami gonił po imprezie w dyskotece Jacka Hrycia. Wcześniej Jacek Hryć miał obrazić co najmniej dwukrotnie jego dziewczynę. Według Dawida K. ofiara zachowywała się prowokacyjnie, a on chciał ją tylko ukarać, a nie zabić. - Nie znam w swoim krótkim życiu przypadku, by pokiereszowanie komuś twarzy było powodem śmierci człowieka - mówił oskarżony. Według ustaleń prokuratury, napastnicy byli pijani, niektórzy palili wcześniej marihuanę.