Według niektórych specjalistów chelatacja to rodzaj szarlatanerii. Gabinety wykonujące ten zabieg zarabiają na nim około 3 tysięcy złotych. Pacjentowi podawane są kroplówki, których trzeba wziąć około 20, ale ich dokładną ilość ustala lekarz. Przeciwwskazaniem są ciężkie zmiany w nerkach. Trójmiejski reporter RMF FM zainteresował się działalnością gabinetów lekarskich oferujących taki zabieg i z ukrytym mikrofonem wszedł do z jednego z nich: Na chelatację decydują się osoby najbardziej zdesperowane - najczęściej starsi pacjenci z daleko posuniętymi zmianami miażdżycowymi. Chelatacja to na razie tylko eksperyment - podkreśla w rozmowie z RMF FM docent Danuta Czarnecka z Kliniki Kardiochirurgii Szpitala Uniwesyteckiego w Krakowie. Rozmawiał z nią reporter RMF FM Maciej Grzyb: