W kalendarzu ATP początek rozgrywek zapisano 9 czerwca. Tylko na nagrody trzeba zgromadzić 425 tysięcy euro. Rzeczywiste koszty organizacyjne są dużo większe. Do końca miesiąca powinny zapaść ostateczne decyzje. Wszystko zaczęło się w 1992 roku. Przez dziewięć kolejnych lat do Sopotu przyjeżdżały czołowe tenisistki z Conchitą Martinez (triumfatorką turnieju z 1999) czy inną Hiszpanką, Arantxą Sanchez-Vicario na czele, a pula nagród wzrosła z 25 do 180 tysięcy dolarów amerykańskich. Od 2000 roku do nazwy turnieju wszedł drugi sponsor. Obok Prokomu pojawiła się sieć komórkowa Orange. W latach 2001-04 Sopot organizował turnieje zawodowe dla tenisistek i tenisistów równocześnie, co po za rozgrywkami Wielkiego Szlema jest wielką rzadkością. Najwięcej do wygrania było w latach 2003-04 - 500 tysięcy euro dla panów oraz 300 tysięcy dolarów dla pań. Te pieniądze ściągnęły na ul. Ceynowy kolejne gwiazdy, by tylko wspomnieć tych, którzy tutaj zwyciężyli - Rafael Nadal (2004), Guillermo Coria (2003), Nikolay Davydenko (2006). O skali trudności sopockich rozgrywek najlepiej świadczy fakt, że w 16-letniej historii tylko Tommy'emu Robredo udało się tutaj wygrać dwukrotnie (2001, 2007). Istnieje niebezpieczeństwo, że zwycięstwo Hiszpana nad Jose Acasuso (Argentyna) krótko przed godziną piętnastą 5 sierpnia ubiegłego roku może być ostatnim sopockim meczem pod auspicjami ATP. W trzech ostatnich sezonach na kortach SKT nie grały już tenisistki, bo z turnieju WTA zrezygnowano, a w tym roku czarne chmury zebrały się nad zawodami tenisistów. W Prokomie Software następują zmiany własnościowe i sopockie rozgrywki mają nie znaleźć się w strategii marketingowej nowych włodarzy firmy. Tymczasem zgodnie z wcześniejszymi umowami z ATP 9 czerwca w Sopocie powinna ruszyć po raz siedemnasty zawodowa karuzela. Staranie o zachowanie turnieju podjęło miasto. Władze kurortu są skłonne wyasygnować na ten cel dwa miliony złotych, ale najlepiej w okresie trzech lat. To za mało. W poprzednich latach prawdopodobnie tyle, ale na sezon dawał Orange. Wszystko wskazuje na to, że teraz od tej firmy zależy być albo nie być turnieju. - Podjęliśmy rozmowy z Orange. Wspólnie widzimy konieczność pozyskania dla tego przedsięwzięcia kolejnej firmy. Jednak obecnie najważniejsze jest wyjaśnienie przyszłości licencji na organizację turnieju. W dalszym ciągu należy ona do Prokomu - informuje Paweł Orłowski, wiceprezydent Sopotu. jag