O planowanym czterogodzinnym proteście poinformowali w czwartek na konferencji w Gdańsku przedstawiciele kilku związków zawodowych w Grupie Energa, tworzących Komitet Strajkowy. Związkowcy zarzucają kierownictwu Grupy Energa m.in. brak dialogu społecznego, nieprzestrzeganie zawartych porozumień, łamanie prawa pracy i praw związkowych oraz prowadzenie restrukturyzacji firmy bez uzgodnień ze związkami zawodowymi. Działacze związkowi twierdzą też, że osoby zarządzające firmą nie znają się na energetyce. - Żeby kierować taką firmą jak Energa, trzeba mieć potężne doświadczenie w branży energetycznej. Wymówką dla braku kompetencji kadry kierowniczej jest teraz kryzys. Urządzenia energetyczne w spółce są w opłakanym stanie. Zabierane są <a class="textLink" href="https://top.pl/finanse" title="finanse" target="_blank">finanse</a> na modernizację i inwestycje. Nie dość na tym: zaczyna już brakować pieniędzy na BHP - powiedział na konferencji prasowej członek Komitetu Strajkowego w Enerdze Roman Rutkowski. We wtorek we wszystkich spółkach Grupy Energa ogłoszono pogotowie strajkowe. Trwają już trzy spory zbiorowe z zarządem Energi w sprawie nierealizowania zapisów ustawowych, dotyczących m.in. restrukturyzacji i planu podziału Grupy Energa. Komentując zarzuty związkowców, rzeczniczka prasowa Grupy Energa Beata Ostrowska podkreśliła, że władze firmy są gotowe do rozmów z przedstawicielami załogi, ale "miejscem ich prowadzenia nie może być ulica, a argumentem - demonstracja siły". - Zarządy spółek Grupy Energa zapewniają, iż respektują przywileje pracownicze wynikające z zawartych już umów i porozumień (m.in. gwarancje zatrudnienia do 2017 r. na niepogorszonych warunkach, bony świąteczne, deputaty węglowe, 80-procentowa obniżka cen prądu), mając świadomość, iż są one wyjątkowe w gospodarce rynkowej - oświadczyła Ostrowska. Jak dodała, zarząd Energi SA nie może jednak zgadzać się na wszystkie żądania, np. podwyżkę w wysokości 547 zł dla każdego pracownika, której organizacje związkowe domagały się w roku 2008 r. - Nie są również możliwe do zaakceptowania oczekiwania bezpośredniego wpływania liderów związków zawodowych na zarządzanie firmami Grupy Energa. Tymczasem do tego sprowadza się postulowana konieczność zatwierdzania jakichkolwiek zmian w Grupie przez organizacje związkowe, bez ponoszenia ewentualnych konsekwencji tych decyzji - oceniła rzeczniczka. Grupa Energa SA działa w północnej i środkowej części kraju. Dostarcza prąd do domów ponad 7 milionów Polaków oraz dla ponad 200 tys. klientów instytucjonalnych i biznesowych (ma około 17- proc. udział w rynku dystrybucji energii elektrycznej w Polsce). Jest jednym z czterech wielkich holdingów elektroenergetycznych w Polsce, ma siedzibę w Gdańsku. Należy do największych w kraju pracodawców, zatrudnia ponad 12,5 tys. osób. Władze Energi zaplanowały na piątek w siedzibie spółki w Gdańsku konferencję prasową, podczas której zamierzają ustosunkować się do zarzutów związkowców.