Dramatyczny świąteczny poranek Grzegorz Kosierb pamięta jak przez mgłę. - Ledwo kontaktowałem - powiedział Polsat News. Nic nie zapowiadało takiej tragedii. - Spędziliśmy szczęśliwą, rodzinną wigilię i w jednym momencie nasze życie się zawaliło - mówi ojciec. Mężczyzna, jego żona i ich 14-miesięczny synek źle się poczuli. Ojciec wezwał pomoc. Ewakuowano cały budynek, w sumie dziewięć osób. Podejrzewano zatrucie tlenkiem węgla. - Nasz detektor wielogazowy nie wykazał żadnych substancji. Po kilkunastu minutach ponowiliśmy próbę pomiaru - mówi st. kpt. Michał Wiaderski ze Straży Pożarnej w Kamieniu Pomorskim. Jak zawsze podczas takiego badania, strażacy sprawdzili stężenie czterech gazów - tlen, metan, siarkowodór i tlenek węgla. Obydwie próby nie wykazały obecności żadnego z nich. Niewłaściwa deratyzacja? W tym samym czasie kobieta i dziecko trafili do szpitala. Kilka godzin później ojciec dostał tragiczną informację. - Doszło do zatrzymania akcji serca, została przeprowadzona reanimacja, ale nie przyniosła skutku - mówi Grzegorz Kosierb. Strażacy ponownie pojawili się na miejscu. - Nasze urządzenie pokazało stężenie siarkowodoru - poinformował st. kpt. Wiaderski. Obecność siarkowodoru, czyli dwutlenku siarki, potwierdziły też badania specjalnej jednostki chemicznej ze Szczecina. - Siarkowodór, dwutlenek siarki i tlenek węgla wpływają na organizm podobnie. Możemy się czuć źle, być osłabieni, otępieni, wymiotować - mówi strażak. Zdaniem ojca dziecka może to być efekt niewłaściwie przeprowadzonej deratyzacji. Rozprzestrzenianie substancji trującej Na początku listopada doszło do awarii centralnego ogrzewania. Potem w mieszkaniu pojawiły się szczury. - Naciskaliśmy na właściciela, żeby deratyzację przeprowadziła profesjonalna firma - mówi ojciec zmarłego dziecka. Jak dodaje, "jednak ten człowiek postanowił, że zrobi to sam, choć te środki nie są dopuszczone do obrotu bez uprawnień". Przyczyny tragedii bada prokuratura. - Postępowanie dotyczy sprowadzenia zdarzenia zagrażającego życiu wielu osób, mającego postać rozprzestrzeniania substancji trującej, którego skutkiem była śmierć dziecka - poinformowała Alicja Macugowska-Kyszka z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie. Grozi za to 8 lat więzienia.