W tym roku festiwal otworzył spektakl doceniony na "Globe to Globe" w Londynie - "Jak wam się podoba" z Gruzji. W tym samym czasie na scenie Teatru Miejskiego w Gdyni dokonano mniej oficjalnego rozpoczęcia imprezy. A zabawna konferansjerka była zapowiedzią bardzo dowcipnego przedstawienia z Niemiec... "Shake Lear!" - przeszło dwugodzinny monodram nie nudzi ani przez chwilę. Bea von Malchus dramaturg, reżyser i wykonawca w jednej osobie nie miała ochoty użalać się nad ciężkim losem Leara. To jej autorskie prawo a ważne, że w swą koncepcje obroniła. W jej interpretacji przewija się płynnie wiele postaci umiejętnie wplatając w szekspirowską opowieść współczesne komentarze. Bea von Malchus kobieta - orkiestra, niemiecki "Jaś Fasola" i inteligentny błazen - który wiele może a któremu wszystko uchodzi - tak naprawdę komentuje obecną rzeczywistość. Majstersztykiem pozostaje jej mimika i absolutnie powtarzalna poza oraz ułożenie tkaniny kostiumu, oznaczające zmianę postaci! "Jak wam się podoba" - największe rozczarowanie czy kolejny przypadek w historii festiwalu, gdy zagraniczny spektakl z dobrą międzynarodową prasą w Trójmieście okazał się klapą? Szekspir we współczesnych realizacjach najczęściej ocieka krwią, dławi się zemstą, rozpustą i władzą. Jest obrazoburczy, prowokacyjny i wyzuty z wszelkich zasad i zahamowań... Czy więc widzom nie należy się czasem odrobina relaksu, uciechy i rozrywki? Trudno nie przywołać obrazu Richarda Curtisa - "To właśnie miłość", w którym narrator w świecie powszechnego okrucieństwa i przemocy odwołuje się do zachowań ludzi w sali przylotów na lotnisku Heathrow czy ostatnich sms'ów wysłanych przez ofiary z 11 września 2001. Czego więc zabrakło gruzińskiej idylliczno - ludycznej opowieści? Wiary we własne możliwości po pierwszych nieprzychylnych recenzjach czy teatralnej magii, która jest niezbędna, by zaiskrzyło pomiędzy aktorami a publicznością? Na pewno atutem tej szekspirowskiej interpretacji jest klimatyczna, plastyczna scenografia. A chórek, który co rusz zadaje pytanie "jak się wam podoba?" powinien sobie samemu odpowiedzieć czy tak jeszcze można grać Szekspira. "Równomowa" ("Simultaneous speech") to absorbujący, zmuszający do refleksji performans. Z jednej strony podczas słuchania równoczesnego czytania różnych tekstów, w różnych językach trudno się oprzeć odczuciu powszechnego szumu i dezinformacji a także przeświadczenia, ze nikt nikogo nie słucha i nie słyszy. Z drugiej strony trudno oderwać oczy od czerwonej mównicy i osoby Dalibora Martinsa czytającego transkrypt wypowiedzi Srećko Bijelića podczas 8. Sesji Komitetu Centralnego ZKJ z 1963 roku. Polski akcent jest równie mocny. A dwie interpretacje Titusa Andronicusa w wersji krakowskiej z Teatru Starego i połączonych sił wrocławsko - drezdeńskich wymagają oddzielnego komentarza. BB