W nocy ze środy na czwartek w Sejmie odbyło się drugie czytanie projektu ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele. Klub parlamentarny <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-prawo-i-sprawiedliwosc,gsbi,39" title="Prawo i Sprawiedliwość" target="_blank">Prawo i Sprawiedliwość</a> zgłosił do projektu kilka poprawek. Jak przypomniała Rusecka (PiS), autorem projektu jest Komitet Inicjatywy Ustawodawczej, w którego skład wchodzi m.in. NSZZ "Solidarność". Proponowane zmiany - jak podkreśliła - są popierane m.in. przez organizacje zrzeszające pracowników z branży handlowej, pozostałe związki zawodowe oraz Episkopat Polski. "Rodziny muszą mieć prawo do czasu dla siebie" Zdaniem Ruseckiej, pracownicy mają prawo do odpoczynku chociaż jeden dzień w tygodniu. Jak dodała, "rodziny muszą mieć prawo do czasu dla siebie, dla dzieci, dla swoich bliskich do wzmocnienia swoich więzi". Podkreśliła, że z sondaży wynika, że "większość Polek i Polaków to rozumie". "Dla konsumentów dokonywanie zakupów o każdej porze dnia i nocy jest niewątpliwie bardzo wygodne i daje poczucie wolności, jednak odbywa się kosztem 1,2 mln osób zatrudnionych w handlu" - mówiła. Podkreśliła, że wśród pracowników handlu zdecydowaną większość stanowią "kobiety, żony, matki niejednokrotnie wychowujące małe dzieci". "Podstawowe artykuły spożywcze kupimy w małych, osiedlowych, prowadzonych przez rodzinne firmy sklepikach" - powiedziała. Wskazała, że przedmioty takie jak telewizor, czy kosiarka konsumenci mogą kupić "od poniedziałku do soboty tak, jak robią to Niemcy, Francuzi, Hiszpanie i inni obywatele Unii Europejskiej". Zaznaczyła, że "w niedziele będą mogły funkcjonować bez zmian stacje benzynowe, piekarnie, lodziarnie, cukiernie, kwiaciarnie, punkty handlowe, sklepy z pamiątkami zlokalizowane na dworcach i lotniskach oraz małe osiedlowe sklepy". Zwolnienia pracowników? Zwróciła uwagę, że "wiele osób zarzuca, iż ograniczenie handlu w niedziele spowoduje spadek dochodów w punktach handlowych, a to - podobno - przełoży się na zwolnienie pracowników sektora handlu". "Nie ma żadnych dowodów na potwierdzenie tych słów" - podkreśliła. Oceniła, że jest "wręcz przeciwnie". "Mamy rekordowo niskie bezrobocie (...), a już teraz w branży handlowej brakuje ok. 100 tys. pracowników" - dodała. Wprowadzenie do projektu ustawy poprawek zapowiedział w środę na konferencji prasowej poseł sprawozdawca <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-janusz-sniadek,gsbi,1668" title="Janusz Śniadek" target="_blank">Janusz Śniadek</a>. Pierwsza z nich - jak mówił - przesuwa wejście w życie ustawy na 1 marca 2018 r. PO, Nowoczesna przeciw, PSL złożyło poprawki <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-platforma-obywatelska,gsbi,40" title="Platforma Obywatelska" target="_blank">Platforma Obywatelska</a> oraz Nowoczesna są przeciw projektowi ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele, a Polskie Stronnictwo Ludowe do niego złożyło poprawki. Projekt został skierowany do dalszych prac w komisji polityki społecznej i rodziny. Katarzyna Mrzygłocka (PO) powiedziała, że w wyniku wprowadzenia ustawy "znacząco spadnie zatrudnienie, nawet o kilkanaście procent. Wówczas ucierpią wszyscy pracownicy handlu, ale najbardziej osoby młode. Zmniejszą się także dochody do budżetu". "W tej chwili największy dochód w handlu jest generowany w niedzielę. To nawet 20 proc. całego przychodu. Doprowadzimy błyskawicznie do zmniejszenia dochodów firm handlowych, a to z kolei zmniejszy podatki i przychody do budżetu państwa, możliwe, że o ok. 2 mln zł" - oceniła. Zdaniem Mrzygłockiej, to bubel legislacyjny. "PO opowiada się przeciw zakazowi handlu w niedziele" - powiedziała. Poinformowała, że PO złożyła projekt zmiany do Kodeksu pracy, który ma zagwarantować pracownikom dwie niedziele wolne w miesiącu. Paulina Henning-Kloska z Nowoczesnej powiedziała, że "zakazem handlu będą objęte nie tylko duże sieci handlowe, ale także małe stoiska". Stwierdziła, że niektórzy "pracownicy będą musieli pracować w niedziele o wiele ciężej niż obecnie, bo będą musieli obsługiwać cały ruch, który wyłączycie". Jej zdaniem większość pracujących w niedziele w handlu to studenci, którzy zarabiają "na wymarzone wakacje, nowy ciuch i czesne". Posłanka Nowoczesnej podsumowała, że to "antypolska ustawa, która będzie blokowała rozwój gospodarczy Polski". Krystian Jarubas z PSL powiedział, że "projekt może być zagrożeniem miejsc pracy, może być pretekstem do pozbycia się części pracowników". Dodał, że "trzeba szukać kompromisów, a rozwiązaniem może być zakaz handlu w niedziele od godziny 14 do 21" i taką poprawkę złoży PSL. Kolejna propozycja zakłada 250-procentową stawkę wynagrodzenia godzinowego. PSL chce, aby Rada Ministrów co roku przedstawiała w Sejmie i Senacie do dnia 30 września sprawozdanie ze skutków wejścia w życie ustawy. Małgorzata Zwiercan z imieniu koła Wolni i Solidarni powiedziała, że "że wszystkie niedziele powinny zostać objęte omawianym zakazem handlu". "Rozumiem jednak zastrzeżenia przeciwników tego rozwiązania i uważam, że przyjęcie kompromisu i uchwalenie dwóch wolnych niedziel w miesiącu to krok w dobrym kierunku"- oceniła. "Opowiadam się za dalszym procedowaniem ustawy" - powiedziała posłanka WiS. Wolne niedziele wprowadzane etapowo Od 1 marca 2018 r. w każdym miesiącu będą dwie niedziele handlowe - pierwsza i ostatnia, w 2019 r. będzie to tylko jedna niedziela w miesiącu - ostatnia, a od 2020 roku będzie obowiązywał zakaz handlu w niedziele z pewnymi odstępstwami. Ponadto poprawki doprecyzują m.in. kwestię ograniczenia handlu na stacjach benzynowych, czy dworcach kolejowych. Projekt ustawy nie będzie podlegał notyfikacji w KE, bowiem jedna z poprawek wyłączy z tego zakazu sklepy internetowe. Katarzyna Fiuk, Mariusz Polit, Bożena Dymkowska