- Wszystko jest na dobrej drodze, stan dziecka się wyraźnie poprawia - powiedział Skalski na konferencji prasowej zorganizowanej w szpitalu w Prokocimiu, gdzie leczony jest malec. Są szanse, by dziecko wyszło z całej sprawy bez szwanku. W ciągu dwunastu godzin mały Adaś zostanie odłączony od respiratora. - Nie mamy obaw, co do innych organów (poza mózgiem) wydaje się, że funkcjonują dobrze. Pozostaje kwestia powrotu dobrego stanu intelektualnego. Dziecko porusza rączkami i nóżkami, otwiera też oczka - relacjonował lekarz. Ogólnie lekarze ostrożnie wypowiadają się o stanie zdrowia 2-latka. Mówią, że jeśli Adaś zacznie się z nimi bawić, będzie to dopiero oznaczało, że dziecko zdrowieje. Dwuletni chłopczyk w nocy z soboty na niedzielę był pod opieką babci i wymknął się z domu. Poszukiwania dziecka ruszyły w niedzielę rano. Malca, który był w samej piżamce, znalazł nad brzegiem rzeki ok. 600 metrów od zabudowań, zastępca komendanta komisariatu w Krzeszowicach Michał Godyń. Natychmiast zaniósł je do najbliższego domu i tam prowadził reanimację do czasu przyjazdu karetki i transportu dziecka do szpitala. Dziecko najprawdopodobniej lunatykowało. Chłopca przewieziono do Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie. Jego ciało było wychłodzone do 12,7 stop. Celsjusza. Według specjalistów, powrót do pełnej sprawności osoby, o tak niskiej temperaturze graniczy z cudem. Dotychczasowy światowy rekord uratowania człowieka z głębokiej hipotermii padł w 1999 roku, kiedy to szwedzka radiolog Anna Bagenholm spędziła 80 minut w lodowatej wodzie po wypadku na nartach. Udało się ją uratować, mimo że temperatura jej ciała spadła do 13,7 stopnia.