Wiceminister odniósł się w radiowej Trójce do zmiany zarzutów wobec rosyjskich kontrolerów lotów ze Smoleńska; są podejrzani o "umyślne sprowadzenie katastrofy" z 10 kwietnia 2010 r., zarzut pomocnictwa do tego ma trzeci Rosjanin obecny wtedy w wieży kontroli lotów. Dotychczas jeden z kontrolerów był podejrzany o sprowadzenie niebezpieczeństwa katastrofy, a drugi - o jej nieumyślne spowodowanie. Jak wyjaśniał wiceprokurator generalny Marek Pasionek, kontrolerzy lotów ze Smoleńska zapewniali pilotów Tu-154, że są "na kursie i ścieżce", choć z powodu awarii sprzętu nie widzieli samolotu na radarze; zezwalając na podejście, mieli więc świadomość, że może dojść do katastrofy. "Jest umyślność w zamiarze ewentualnym bądź w zamiarze bezpośrednim - czyli ktoś chce popełnić dane przestępstwo (...). Ma świadomość, że może dojść do popełniania przestępstwa i godzi się na to. W tym momencie jest to określane winą danej osoby i to ma wpływ na karę, ponieważ ta kara jest zazwyczaj wyższa" - powiedział Wójcik. Przyznał, że trudno powiedzieć, o jaki rodzaj umyślności chodzi w zarzutach prokuratury. "Nie mam wglądu w dokumenty, postępowanie jest prowadzone przez prokuraturę, ale co najmniej musiał być zamiar ewentualny" - powiedział. "Na etapie dalszego postępowania coraz więcej rzeczy będziemy się dowiadywali. Mam duże zaufanie do prokuratora Pasionka. Kiedy był stawiany na czele grupy, która ma doprowadzić nas wszystkich do prawdy, to wiedziałem, że będzie to robione w sposób skrupulatny i dokładny" - zaznaczył. We wtorek prokuratura poinformowała, że zwrócił się do podkomisji przy MON badającej katastrofę smoleńską o wydanie jej dokumentów. W ocenie Wójcika dokumenty te mogą zawierać informacje, które są istotne dla prowadzonego przez prokuraturę postępowania. "Ma ona obowiązek pozyskiwać informacje ze wszystkich źródeł. (...) To naturalna rzecz, dobrze, że tak się dzieje" - dodał Wójcik.