Chodzi między innymi o wypowiedź wiceszefa Komisji Europejskiej Fransa Timmermansa na konferencji prasowej pod koniec lipca. Skrytykował on nową polską ustawę o sądach. Timmermans zakwestionował między innymi różnicę w wieku przechodzenia na emeryturę kobiet i mężczyzn pracujących w sądach. Później, w korespondencji z polskimi związkami zawodowymi <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-komisja-europejska,gsbi,34" title="Komisja Europejska" target="_blank">Komisja Europejska</a> miała zasugerować, że nie tylko w sądach, ale w każdym innym zawodzie "różnice w wieku emerytalnym są formą dyskryminacji". Marek Lewandowski, rzecznik "Solidarności", te słowa uznaje za próbę ingerencji Komisji w sprawę obniżenia wieku emerytalnego w Polsce. Jak mówi - niższy wiek emerytalny dla kobiet to przywilej, nie dyskryminacja. Rzecznik zapowiada, że jeśli będzie to konieczne, związkowcy pojadą protestować również w Brukseli. Jego zdaniem Komisja chce naciskać na polski rząd, by porzucił projekt obniżenia wieku emerytalnego. "Komisja nie ma do takich działań prawa" - przekonywał w rozmowie z IAR. Polska reforma emerytalna wchodzi w życie w październiku. Za jej sprawą mężczyźni będą mogli przejść na emeryturę w wieku 65 lat, a kobiety 5 lat wcześniej. To powrót do stanu sprzed 2012 roku. Wtedy weszła w życie reforma, zgodnie z którą wiek emerytalny miał być stopniowo podnoszony do 67. roku życia, niezależnie od płci.