Uczestniczą w niej m.in Partia Razem, Zieloni, Komitet Obrony Demokracji oraz przedstawiciele PO i Nowoczesnej.Uczestnicy trzymają transparenty: "Pięćset złotych nie dla zygoty", "Brak legalnej aborcji zabija", "Chcemy lekarzy nie policjantów", "Moja wagina nie twoja broszka", "Oprócz macic mamy mózgi - decydujemy same". Jeden ze sloganów - umieszczony jest na klepsydrze - brzmi: "Z przykrością zawiadamiamy o śmierci śp. praw kobiet". Nowacka: Nie damy się fanatykom "Cieszę się, że jest nas tutaj morze ludzi, cieszę się i dziękuję wam za waszą obecność, za wasze wsparcie. Nie damy się fanatykom" - mówiła <a class="textLink" href="https://www.bryk.pl/artykul/ministra-barbara-nowacka-powolala-pelnomocnika-ds-zdrowia-psychicznego-uczniow" title="Barbara Nowacka" target="_blank">Barbara Nowacka</a>. "Nasza walka się nie kończy, nasza walka trwa" - dodała Nowacka.Zdaniem Nowackiej ubiegły piątek był "czarnym dniem dla demokracji". Mówiła, że PiS "nas zwyczajnie oszukał". "To absolutnie niewiarygodna partia, partia, która jeszcze tego samego dnia mówiła z mównicy, że liczy się z głosami obywateli" - dodała. "To skandal i hańba. Hańba, hańba po trzykroć hańba" - oceniła. Zgromadzeni odpowiedzieli Nowackiej również krzycząc "hańba, hańba, hańba". "<a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-beata-szydlo,gsbi,19" title="Beata Szydło" target="_blank">Beata Szydło</a>, chyba tylko z łaskawości Jarosława Kaczyńskiego nazywana premierem powiedziała wczoraj, że o aborcji nie rozmawia się na ulicy. A gdzie mamy rozmawiać, jeżeli nie chcieliście w Sejmie" - pytała Nowacka. "Nie chcieliście w Sejmie, porozmawiamy tutaj" - stwierdziła. "Nie macie naszego głosu ci, którzy jesteście przeciwko wolności, godności i bezpieczeństwie kobiet. To się kiedyś skończy i te siły polityczne, które chcą zająć ważne miejsca na scenie politycznej, będą się z nami musiały liczyć" - mówiła. "Jesteśmy w stanie, będąc silni w tych podstawowych fundamentalnych sprawach, prędzej czy później - a moim zdaniem prędzej - pogonić rząd, który nas krzywdzi, który chce odebrać kobietom prawa i godności. Damy radę, zwyciężymy, bo prawa i wolności kobiet są fundamentalne i niezbywalne" - dodała."Za kilka miesięcy zwrócę się do was wszystkich z prośba o pomoc w zebraniu ponad miliona podpisów, które nie trafią do kogoś, kto nami gardzi, tylko trafią do kogoś, kto będzie chciał nas słuchać" - powiedziała Nowacka.Nowacka przekonywała, że "Polki mają prawo do legalnej aborcji, mamy prawo mieć dostęp do edukacji seksualnej, mamy prawo mieć dostęp do antykoncepcji, chcemy mieć dostęp do in vitro, chcemy żeby w Polsce było normalnie, po prostu normalnie". "A oni? A oni chcą to blokować, proponują barbarzyństwo, oni proponują ciemnogród, średniowiecze i Taliban. Nie chcemy tego. Mówimy nie. Pogonimy fanatyków" - podkreśliła.Wystąpienie Nowackiej poprzedziły wypowiedzi m.in. Dariusza Jońskiego z SLD. Mówił on, że "żarty się skończyły w chwili, gdy obywatelski, postępowy projekt dot. liberalizacji prawa aborcyjnego został wyrzucony do kosza", a projekt zakładający całkowity zakaz aborcji został skierowany do dalszych prac w Sejmie. "Jesteśmy tu po to, by powiedzieć stanowcze +nie+" - podkreślił. Okrzyki w czasie wystąpienia Joanny Muchy "Mamy różne poglądy polityczne, ale dzisiaj stoimy tutaj wszyscy razem, bo mamy jeden cel - mówiła w sobotę posłanka PO <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-joanna-mucha,gsbi,1583" title="Joanna Mucha" target="_blank">Joanna Mucha</a>. - Nie możemy pozwolić, żeby w wielkich politycznych kotłach, zgotowali nam piekło kobiet - podkreśliła. "Są wśród nas dziewczyny, które chcą liberalizacji ustawy aborcyjnej, są też takie, które się temu sprzeciwiają. Dla nich jest ważny ten kompromis, którego tak nie lubicie, ale dla wielu ludzi jest to ważne" - mówiła Mucha. Posłanka przekonywała zebranych, że nie muszą udawać, że nie różnią się między sobą w poglądach. "To jest prawda, mamy różne poglądy polityczne, niektórzy z nas wierzą w Boga, inni nie, mamy różne doświadczenia" - mówiła Mucha. "Ale dziś stoimy tutaj, wszyscy razem, bo mamy jeden cel i nie możemy pozwolić na to, żeby w tych wielkich politycznych kotłach, zgotowali nam piekło kobiet" - podkreśliła. "Dzisiaj jesteśmy zjednoczone i zjednoczeni w proteście przeciwko odebraniu nam naszych podstawowych praw. Musimy mieć tę świadomość, że będą chcieli nas podzielić, że będą chcieli wbić klin między nas, że będą chcieli, żebyśmy się wzajemnie obrzucali pretensjami, ale nie pozwólmy na to, bo mamy wspólny cel" - zapewniała Mucha. Według posłanki Platformy "postaw nie zmienia się stawiając po naszej prawej stronie policjanta, a po lewej prokuratora". "Postaw nie zmienia się groźbą więzienia. Postawy zmienia się dzięki edukacji seksualnej, niechcianym ciążom zapobiega się dzięki antykoncepcji. I gdyby naprawdę chodziło o ochronę życia prenatalnego, to miałybyśmy szeroki dostęp do bezpłatnej antykoncepcji. Ale tę antykoncepcję chcą nam zabrać. Właśnie chcą zabronić stosowania antykoncepcji. Czy naprawdę są za ochroną życia?" - mówiła Mucha. Odpowiedziały jej okrzyki części demonstrantów: "Gdzie byliście osiem lat!". Partia Razem: Dość fanatyków Jesteśmy tutaj, żeby zatrzymać prawicowych fanatyków, żeby pokazać im, że nie damy sobie wciskać kolejnych zakazów - powiedziała w sobotę działaczka Partii Razem <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-agnieszka-dziemianowicz-bak,gsbi,1532" title="Agnieszka Dziemianowicz-Bąk" target="_blank">Agnieszka Dziemianowicz-Bąk</a>. - Nie pozwolimy zamienić szpitali w izby tortur, a lekarzy w więziennych strażników - podkreśliła.Zdaniem przedstawicielki Partii Razem "posłowie wypowiedzieli wojnę". "Nie pozwolimy zamienić naszego życia w koszmar pełen bólu i cierpienia. Nie damy sobie wmówić, że barbarzyństwo to kompromis" - mówiła."To nie kompromis, to kompromitacja" - krzyczała. Odpowiedzieli jej demonstranci, skandując kilkakrotnie te same słowa."Będziemy walczyć, bo czarny protest pokazał naszą siłę" - zapewniała zebranych. "Tysiące Polek ubrało czerń i pokazało, że są gotowe, by stawić opór. Nasza solidarność zaskoczyła prawicowych fundamentalistów i mają się oni czego bać, bo czarny protest trwa" - zaznaczyła."Jesteśmy tutaj dzisiaj, żeby odpowiedzieć im: tej wojny nie wygracie" - powiedziała Dziemianowicz-Bąk. "Jesteśmy tutaj, żeby zatrzymać prawicowych fanatyków, żeby pokazać im, że nie damy sobie wciskać kolejnych zakazów. Nie pozwolimy zamienić szpitali w izby tortur, a lekarzy w więziennych strażników" - dodała.Poza tym - jak mówiła - "nie żądamy wiele, chcemy tylko normalnego prawa, takiego jak w całej cywilizowanej Europie". "Żadna partia w Sejmie nie ma odwagi, by upomnieć się o normalność, żadna partia w Sejmie" - oceniła działaczka Partii Razem. "Za to fanatycy mają w Sejmie wielu sprzymierzeńców i to nie tylko w PiS-ie" - dodała."To hańba, że posłowie chcą zbudować w Polsce piekło kobiet" - podsumowała.Tłum zaczął krzyczeć: "Hańba, posłowie budują piekło kobiet". Scheuring-Wielgus: Nie chcemy średniowiecza Obronimy nasze prawa tylko wtedy, gdy będziemy razem; nie pozwólmy, by nas, kobiety, podzielono; nie może być tak, że fanatyczny margines będzie nam dyktować, co mamy robić - powiedziała podczas manifestacji przeciw zaostrzeniu prawa antyaborcyjnego posłanka Nowoczesnej <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-joanna-scheuring-wielgus,gsbi,1617" title="Joanna Scheuring-Wielgus" target="_blank">Joanna Scheuring-Wielgus</a>."Cieszę się, że jesteśmy tu razem, ponad podziałami, z najróżniejszych partii, a także te, które nie interesują się polityką i nie należą do żadnej partii. Ta polityka doprowadziła do tego, że jesteśmy tu razem, bo łączy nas Polska (...) Od jakiegoś czasu spotykamy się na ulicach - to pokazuje, że dzieje się coś bardzo niedobrego. Dzisiaj nie walczymy o Trybunał, nie walczymy o Unię Europejską; walczymy o coś bardzo intymnego - o prawa kobiet" - powiedziała posłanka Nowoczesnej.Według niej, "to żałosne, że w XXI wieku kobiety muszą walczyć o prawa oczywiste - w tym o wolność". "Nie chcemy tutaj średniowiecza!" - powiedziała. "Walczymy o naszą wolność, ale obronimy ją tylko pod jednym, ważnym warunkiem - jeżeli będziemy razem. PiS zrobi wszystko, by nas, kobiety, podzielić. Będą mówić, że jesteśmy głupie, że zwariowałyśmy, że jesteśmy morderczyniami. Nie zgódźmy się na to i nie pozwólmy na to, by nas podzielono" - podkreślała Scheuring-Wielgus.Według niej "nie może być tak, że jakiś fanatyczny margines będzie dyktować kobietom, co robić; nie może być tak, że rząd i parlament ulegają temu fanatyzmowi". Jak mówiła, gdy do tego dochodzi, to "rząd i parlament stają się dyktaturą, a państwo - więzieniem".Posłanka Nowoczesnej zwróciła się też do premier Beaty Szydło: "Pani premier, być może chciała pani tutaj być, ale nie pozwolił jej na to (prezes PiS) Jarosław Kaczyński. Ale pani premier - jest pani kobietą, i tak jak mówiła przed chwilą Joanna Mucha, jest pani kobietą, a rząd kobiety obalą inne kobiety". Wystąpienie posłanki do PE z Belgii Jesteśmy tutaj w ramach solidarności, musimy okazać wam wsparcie - powiedziała w sobotę poseł do Parlamentu Europejskiego, belgijska działaczka lewicowa Marie Arena. - Mamy swoje narzędzia i wykorzystamy je, żeby solidarnie z wami wygrać tę walkę - zapewniała. "Jestem bardzo dumna, że mogę być tu dzisiaj z wami i razem z wami walczyć o prawa człowieka, prawa kobiet i o prawa kobiet do decydowania o sobie" - mówiła Arena. "Dobrze was tu widzieć tak licznie. Mogę tylko powiedzieć: walczcie dalej o swoje prawa" - podkreśliła. Jak mówiła "Europa jest oparta na wartościach, wartościach fundamentalnych: wolności słowa, wolności zgromadzeń, wolności decyzji o sobie, demokracji i równości kobiet i mężczyzn. Wszystko to gwarantują traktaty europejskie".Zwracała uwagę, że te wartości "są zagrożone w całej Europie". Mówiła, że cztery lata temu o aborcję walczyła w Hiszpanii, a niedawno - jak dodała - w Irlandii. "Dzisiaj jestem tu z wami i tu też walczymy o prawa kobiet do aborcji" - podkreśliła."Jesteśmy tutaj w ramach solidarności, musimy okazać wam wsparcie. Mamy swoje narzędzia i wykorzystamy wszystkie narzędzia, które mamy, żeby solidarnie z wami wygrać tę walkę" - zaznaczyła Arena. Podsumowała - mówiąc po polsku - "jesteśmy z wami". Kacpura: Polki już boją się polskich ginekologów Polki już boją się polskich ginekologów; chcą, by lekarze je rzetelnie zbadali, nie zasłaniając się klauzulą sumienia, chcą, by zajęli się zdrowiem kobiet, a nie ich sumieniem - powiedziała podczas manifestacji przed Sejmem Krystyna Kacpura z Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny.Kacpura podczas swojego wystąpienia w czasie manifestacji przeciw zaostrzeniu prawa antyaborcyjnego zwróciła się do polskich ginekologów. "Przez ponad 20 lat zwracałyśmy się o wasze wsparcie - nie doczekałyśmy się; komu służycie swoją sztuką i wiedzą?" - pytała.Według Kacpury kobiety w Polsce "już dzisiaj boją się polskich ginekologów". "Polki dzwonią do nas z prośbą o wskazanie ginekologa, który rzetelnie je zbada i podejmie odpowiednie decyzje bez powoływania się na klauzulę sumienia. I to są polskie katoliczki, które pytają o lekarzy, nie o ideologów" - mówiła. "Chcemy lekarzy, nie misjonarzy!" - dodała. Podkreśliła, że "Polki chcą, by lekarze zajęli się ich zdrowiem, a nie ich sumieniem; ich ciałem, a nie duszą". "Doskonale wiecie lekarze ginekolodzy, jak funkcjonuje ta ustawa, ten +kompromis+, w którym kobiety nie miały żadnego udziału. Wiecie jak kobiety cierpią. Polskie kobiety cierpią w milczeniu, ale wy - my wzywamy was: przerwijcie milczenie, stańcie po naszej stronie, już czas! My wciąż czekamy na wasz głos! Wzywamy was, dołączcie do nas" - apelowała Kacpura do lekarzy.Przekonywała też, że antykoncepcja awaryjna to nie jest to samo co tabletka wczesnoporonna, a kobiety powinny mieć do tej antykoncepcji dostęp. Inicjatywa "Ratujmy kobiety" Protest w imieniu inicjatywy "Ratujmy kobiety" zapowiedziała Barbara Nowacka już w dniu, w którym ten obywatelski projekt został odrzucony, a do dalszych prac skierowany został projekt komitetu "Stop aborcji" przewidujący bezwzględny zakaz przerywania ciąży. Informując o proteście Nowacka zapraszała do udziału w nim "wszystkich, dla których ważne są nie tylko prawa i wolności kobiet, ale również ich godność i prawo do szczęścia". Odrzucony głosami posłów PiS, Kukiz'15 i PSL projekt zezwalał na przerwanie ciąży do 12. tygodnia bez dodatkowych warunków, a po tym terminie - w takich przypadkach, jak obecnie: gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety, jest duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu lub gdy ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego. Miał wprowadzić do szkół przedmiot "wiedza o seksualności człowieka" i poprawić dostęp do antykoncepcji. Inicjatorzy dzisiejszego protestu podkreślają, że politycy PiS zapowiadali w kampanii wyborczej, iż obywatelskie projekty nie będą odrzucane w pierwszym czytaniu. Zarzucają w związku z tym PiS kłamstwo i hipokryzję. Szef klubu PiS Ryszard Terlecki mówił przed sejmowym głosowaniem nad projektem komitetu "Ratujmy kobiety", że PiS zamierza dotrzymać obietnicy, iż żaden obywatelski projekt nie trafi do kosza. Jednocześnie zaznaczył, że w klubie PiS nie będzie dyscypliny głosowania dodając, że kierownictwo klubu będzie za dalszymi pracami nad projektem komitetu "Ratujmy kobiety".