Olga Popowycz z działającej w Polsce ukraińskiej fundacji Nasz Wybór obawia się, że uchwała Sejmu może rzutować na stosunki polsko-ukraińskie. Jej zdaniem, już teraz widać, że kwestia rzezi wołyńskiej jest wykorzystywana przez radykalne środowiska, aby postulować osłabienie kontaktów Warszawy i Kijowa. Doktor Łukasz Jasina z Muzeum Historii Polski, publicysta "Kultury Liberalnej" zwraca jednak uwagę w rozmowie z IAR, że o ile uchwała może zaostrzyć dyskusje historyczne to nie powinna wpłynąć na inne sfery współpracy Kijowa i Warszawy. "Będzie zwyciężał prosty rachunek polityczny: my Polacy i Ukraińcy jesteśmy silni tylko razem" - dodał. Doktor Bartosz Rydliński z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie ma nadzieję, że debata o rzezi wołyńskiej w Polsce stanie się także debatą o jej przyczynach. "Nie będę rozgrzeszał zbrodni ludobójstwa na Wołyniu, ale warto odpowiedzieć na pytanie, dlaczego to się wydarzyło, jaka była rola przedwojennej polityki polskiej" - zaznaczył. Na Ukrainie rzeź wołyńska przedstawiana jest jako wojna bądź konflikt polsko-ukraiński. Popełnione przez ukraińskich nacjonalistów zbrodnie i polskie akcje odwetowe są równoważone, a te pierwsze uzasadniane polityką narodowościową II Rzeczpospolitej. Za uchwałą zagłosowało 432, wstrzymało się 10 posłów. Uchwała ustanawia 11 lipca Dniem Pamięci o Polakach - Ofiarach Ludobójstwa dokonanego przez OUN-UPA na Kresach Wschodnich II Rzeczypospolitej. Uchwała głosi, że zorganizowany i masowy wymiar bestialskiej zbrodni na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej ma charakter czystki etnicznej i ludobójstwa.