przekonuje, że abonament telewizyjny jest "gwarancją utrzymania niezależności od rządzących". Zaprzecza temu przypadek zatrzymanego w lutym 2007 r. ordynatora kardiochirurgii ze szpitala MSWiA. Pierwszy materiał relacjonujący zatrzymanie "Wiadomości" zatytułowały: "Doktor Śmierć". Koncentrował się na wielkim sukcesie CBA i ministra sprawiedliwości oraz bezduszności lekarza. Podobnie były redagowane kolejne doniesienia. Jedną z konsekwencji tej kampanii była bezprecedensowa zapaść w transplantologii. W maju - trzy miesiące po zatrzymaniu - sąd podejmował decyzję o tym, czy należy przedłużyć areszt wobec G. Uprzedzić to wydarzenie próbowała Patrycja Kotecka z Agencji Informacji TVP - wówczas szeregowy pracownik, dziś wicedyrektor. Przyniosła dziennikarzom "Wiadomości" kopie protokołów z przesłuchań trzech świadków w prokuraturze. Cała trójka zeznawała przeciwko lekarzowi. By ułatwić pracę reporterom, plik zawierał wydruk z nazwiskami adresami i telefonami świadków. - Chodziło o to, by tuż przed decyzją sądu przypomnieć widzom, jak okropnym człowiekiem był dr G. - opowiadają "GW" dziennikarze TVP. Ekipy "Wiadomości", "Teleexpressu" i "Panoramy" odmówiły Koteckiej. Zapadła więc decyzja, że materiały trzeba "sprzedać" gdzie indziej. Wybór padł na magazyn reporterski "Na celowniku" nadawany po "Teleexpressie".