Jak ustaliła NIK, w 2016 roku nagrody dla osób na kierowniczych stanowiskach państwowych były pięciokrotnie wyższe niż w 2014 i 2015 r. W 2017 roku PiS wydał na takie nagrody ponad 8,6 mln złotych, natomiast rząd PO-PSL w 2014 i w 2015 - po 0,7 mln, czyli dwanaście razy mniej w skali roku - czytamy. TVN24 precyzuje, że wyniki kontroli zawarto w 400-stronicowym dokumencie, który właśnie trafił do Sejmu. Analiza wykonania budżetu państwa to sprawozdanie, jakie NIK przedstawia, aby posłowie mogli zagłosować nad absolutorium dla rządu. Stacja zauważa, że aby dotrzeć do analizy dotyczącej nagród, trzeba przekartkować połowę dokumentu, a sam rozdział poświęcony tej kwestii nie znalazł się w spisie treści. Z danych NIK wynika, że od czterech lat systematycznie rosną wynagrodzenia osób zatrudnionych w budżetówce. Z raportu wyłania się także obraz procedury przyznawania nagród. O nagrodach dla ministrów, wiceministrów, wojewodów i wicewojewodów decydował premier. Informacja o kwocie nagrody wędrowała do nagrodzonych, z dopiskiem, że pieniądze mają zostać wypłacone ze środków własnych danego ministerstwa. "W konsekwencji prawie 90 proc. środków na nagrody, o których przyznaniu decydował premier, wypłacano ze środków budżetowych poszczególnych ministerstw i urzędów" - czytamy. Jak podkreśla NIK, doprowadziło to do sytuacji, w której ministrowie decydowali o wypłaceniu nagrody samym sobie. Tak samo, ze względu na brak jednoznacznych przepisów, to premier decydował o przyznaniu sobie nagrody" - analizuje NIK. Znacząca większość nagród przyznawana była bez wskazania uzasadnienia - podaje Najwyższa Izba Kontroli.