Jak relacjonuje Kaźmierczak, ktoś w nocy uszkodził drzwi do jego mieszkania i wlał tam łatwopalną substancję. Do pożaru na szczęście nie doszło. Mężczyzna łączy ten incydent ze sprawą Ziętary. "Jestem świadkiem w procesie Aleksandra G. oskarżonego o podżeganie do zabójstwa Jarosława Ziętary, a także świadkiem w sprawie, w której byli ochroniarze holdingu Elektromis - Mirosław R. ps. "Ryba" i Dariusz L. ps. "Lala" oskarżeni są o uprowadzenie i pomoc w zabójstwie Jarosława Ziętary" - pisze w oświadczeniu. Kaźmierczak jest też świadkiem w prowadzonym nadal przez Prokuraturę Krajową śledztwie w sprawie Ziętary. "W związku z nią w przeszłości kilkakrotnie grożono mi, w tym dwukrotnie po wznowieniu w 2011 roku śledztwa" - zaznaczył. Jak powiedział Kaźmierczak "Dziennikowi Polskiemu", incydent odbiera jako próbę zastraszenia. "Gdyby chcieli mnie zabić, toby bez trudu mnie dopadli" - mówi. Sprawa Ziętary Jarosław Ziętara urodził się w Bydgoszczy w 1968 r. Współpracował m.in. z "Gazetą Wyborczą", "Wprost" i "Gazetą Poznańską". 1 września 1992 r. wyszedł ze swego mieszkania do redakcji "Gazety Poznańskiej" i został uprowadzony. W 1999 r. został uznany za zmarłego. Ciała dziennikarza do dziś nie odnaleziono. Początkowo prowadząca śledztwo w tej sprawie poznańska prokuratura uznała, że Ziętara został uprowadzony i zamordowany. Śledztwo dwukrotnie umarzano, bo nie udało się odnaleźć ciała. W 2011 r. członkowie Społecznego Komitetu "Wyjaśnić śmierć Jarosława Ziętary" i redaktorzy naczelni polskich gazet zaapelowali do władz i prokuratury o ujawnienie wszystkich okoliczności zaginięcia Ziętary i ponowne śledztwo w tej sprawie. Spowodowało to analizę śledztwa w Prokuraturze Generalnej i przekazanie go do Krakowa. W toku śledztwa krakowska prokuratura zmieniła kwalifikację prawną z uprowadzenia na zabójstwo. Obecnie toczą się procesy byłego senatora Aleksandra G. oraz Mirosława R. i Dariusza L., ochroniarzy poznańskiego holdingu Elektromis, którzy są oskarżeni o pomoc w porwaniu i zabójstwie dziennikarza.