Dr Paweł Kubicki, socjolog z Wydziału Filozoficznego Uniwersytetu Jagiellońskiego, doktorat uzyskał na podstawie rozprawy: Miasto jako symbol w procesie tworzenia tożsamości: regionalnej, narodowej i ponadnarodowej. Jego zainteresowania naukowe to socjologia etniczności i narodu, tożsamości europejskie, socjologia miasta. Naukowiec był w Olsztynie gościem konferencji zatytułowanej "Powrót do miasta" dotyczącej skutków społecznych i ekonomicznych suburbanizacji - zjawiska wyludniania centrów miast i rozwoju stref podmiejskich. PAP: Kiedy w Polsce zaczął się proces suburbanizacji? Dr Paweł Kubicki: - W Polsce suburbanizacja rozwija się od transformacji ustrojowej po 1989 roku, w momencie, kiedy weszliśmy w wolnorynkową rzeczywistość. Punktem zwrotnym, który przyśpieszył to zjawisko było wejście Polski do Unii Europejskiej. Były jeszcze i inne czynniki. Po pierwsze suburbanizacja jest zawsze oparta o transport osobowy. W Polsce, do czasu wejścia do UE, samochód był raczej luksusowym dobrem, można było zbudować sobie dom pod miastem, ale problemem był dojazd. Po wejściu do Unii Europejskiej masowo zaczęliśmy sprowadzać używane samochody. Teraz niemal każdy domownik taki samochód może mieć. Drugim czynnikiem sprzyjającym suburbanizacji była dostępność kredytów hipotecznych, które ludzie brali na masową skalę. Kiedy weszliśmy do strefy europejskiej, bańka spekulacyjna na rynku nieruchomości była rozdęta do granic możliwości, a konsekwencją tego było to, że ceny mieszkań zwłaszcza w centrach miast zaczęły rosnąć w astronomicznym tempie. Siłą rzeczy klasa młodych ludzi została wypchnięta na przedmieścia. Tam mieszkania albo domy były tańsze. Domek pod miastem jest jednak wyznacznikiem statusu społecznego - Faktycznie taki wzór kulturowy w Polsce bardzo silnie się wykształcił. "Ja osiągam sukces życiowy i muszę ten sukces w jakiś sposób zademonstrować i demonstruje go w postaci tego, że wyprowadzam się z bloku z wielkiej płyty albo ze zdegenerowanej kamienicy w centrum miasta, do domu na przedmieściach, bo wszyscy moi znajomi, osoby o mojej pozycji społecznej już tam mieszkają". Na szczęście od kilku lat obserwujemy ożywienie miejskie, ludzie chcą korzystać z szeroko rozumianego życia miejskiego, chcą się spotykać na mieście i status "domku na przedmieściach" wcale nie jest takim obowiązującym zwłaszcza w rodzącym się nowym polskim mieszczaństwie. Nowe mieszczaństwo to są 30, 40-latkowie, którzy często też chociażby przez doświadczenia rodziców wychowywali się na przedmieściach zobaczyli, że tam się po prostu nie da żyć. To nie "domek na przedmieściach", to nie samochód wyznacza status społeczny, tylko styl życia, to że można się spotkać ze znajomymi w kawiarni, że można mieć sąsiadów, że dzieci mają plac zabaw, a nie siedzą w izolowanym ogródku wokół domu. Kiedy zaobserwujemy skutki społeczno-kulturowe suburbanizacji? - Szereg różnych zmian możemy wprowadzać szybko, najwolniej zmienia się kultura i wzory kulturowe, a skutki tych wzorów będziemy obserwować w ciągu kilkunastu najbliższych lat. Na przykład dzieci wychowane na przedmieściach nie znają miejskiego życia, one obserwują miejskie życie przez szyby samochodu, podczas gdy rodzice dowożą je codziennie do przedszkola, później do szkoły, na zajęcia pozalekcyjne. One same kiedy trochę podrosną, będą musiały zrobić prawo jazdy, dostaną samochód lub go kupią same i będą dojeżdżać do miasta. I tu pojawia się pytanie, jak całe pokolenie młodych ludzi, które z czasem będzie się stawać elitą będą patrzeć na miasto. Ci ludzie będą w przyszłości może samorządowcami, decydentami i pytanie brzmi jak będą oni postrzegać miasto. Trzeba kształtować wzory kulturowe miejskości życia, jest to spory problem całego pokolenia młodych ludzi, które nie zna życia w mieście, zna tylko ten "transfer" między przedmieściami a centrami. Jak w takim razie oswajać miasto? - Trzeba rewitalizować miasta. Rewitalizacja była często w Polsce sprowadzana do pojęcia remontu, a rewitalizacja to nie jest remont, to jest przywracanie społeczno-kulturowego życia w przestrzeni miejskiej, a tego nie da się zadekretować. Największe środki finansowe nie spowodują rewitalizacji, to ludzie tworzą miasto. Samorządowcy i decydenci muszą otworzyć się na niezwykle silne obecnie w Polsce ruchy miejskie, których rozwój a wręcz eksplozję obserwujemy od paru lat. Na przykład rady osiedlowe czy dzielnicowe, w bardzo wielu miastach - może poza Warszawą - są właściwie ubezwłasnowolnione. Trzeba wzmacniać ich kompetencje, tak by sami mieszkańcy zaczęli się angażować w społeczno-kulturową przestrzeń. Chodzi np. o budowanie infrastruktury tak zwanych miejsc trzecich. Mamy w socjologii pojęcie trzech miejsc, w których koncentruje się nasze życie: to dom, praca i tak zwane trzecie miejsce służące socjalizacji. W naszych miastach brakuje miejsc trzecich co najwyżej możemy mieć kawiarnie, a tu chodzi o przestrzenie publiczne szeroko rozumiane tj. kluby, miejsca spotkań i o ile występują one w centrach, to już na osiedlach ich brakuje, ludzie nie mają więc, gdzie wychodzić i spotkać się z innymi. Dziękuję za rozmowę. Agnieszka Libudzka