Socjolog ocenił, że <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-swieto-niepodleglosci,gsbi,1465" title="Święto Niepodległości" target="_blank">Święto Niepodległości</a>, które powinno być dniem jedności narodu stało się manifestacją niezgody. Według niego z każdym rokiem wydarzenia podczas obchodów radykalizują się. - To by świadczyło o radykalizowaniu się także nastrojów Polaków, czego tłem jest frustracja i niezadowolenie - zaznaczył. Socjolog podkreślił, że działają tu czynniki: niezadowolenie z własnego państwa - sytuacji ekonomicznej, ochrony zdrowia, edukacji, różnice poglądów oraz kryzys związany z Unią Europejską. - Wielu Polaków myślało, że Unia Europejska jest jak dobra ciocia, która zawsze będzie dawać pieniądze, a nie będzie wymagać. Tymczasem Unia jest w trudnej kondycji - zaznaczył. Podkreślił, że ideą stojącą za powstaniem Unii Europejskiej było zapobieganie ksenofobii, rasizmowi, które stanowiły podłoże społeczne dla faszyzmu, antysemityzmu w XX w. Zaznaczył, że niesprzyjające okoliczności, problemy, z którymi zmaga się UE, sprzyjają umacnianiu się postaw nacjonalistycznych. - Nacjonalizm jest wówczas postawą ucieczkową. Ludzie bardzo chcieliby prostej rzeczywistości, którą da się łatwo zrozumieć. Wierzą, że istnieje prosta recepta np. idea narodowa - powiedział. Wielecki zaznaczył, że kolejnym elementem, który przyczynia się do wzrostu frustracji, jest spór polityczny między dwoma ugrupowaniami dzielący Polaków na "dobrych i złych": "nie może być dobrze, dopóki +tamci+ istnieją i rządzą. Nie może być dobrze, gdy 'tamci' dojdą do władzy. W takiej sytuacji nie może być porozumienia" - powiedział. Socjolog ocenił, że żadne z głównych ugrupowań politycznych nie ma pozytywnego pomysłu na Polskę. - Ziarno nienawiści rzucane lekko podczas rozgrywek politycznych pada czasami na podatną glebę osób sfrustrowanych, niezrównoważonych psychicznie - dodał.