Mieszkańcy wielu polskich blokowisk próżno czekają na remonty. Często sami muszą zastępować spółdzielnie i zarządców, by w ogóle móc mieszkać. Tradycyjna norma budowlana z czasów, kiedy powstawało wiele bloków dawała 50 lat tzw. żywotności. A co po 50 latach? Problem w tym, że owo "po" jest już dziś. - Wszystko do remontu. Trzeba by było zacząć od wymiany instalacji elektrycznej, instalacja się pali, wszystko się pali w domu. Nie da się nic zrobić - mówi mieszkaniec jednego z nowohuckich bloków. W Olsztynie reporter RMF odwiedził z kolei wyremontowane bloki na osiedlu Jaroty. To klasyczny wręcz symbol lat 70. Szare, betonowe, zbudowane z wielkiej płyty, kilkunastopiętrowe wieżowce. Niestety, remonty nie oznaczają dla mieszańców tego osiedla końca kłopotów. Najgorzej jest z bieżącą wodą - nie ma jej co kilka dni. Wczoraj przez kilkanaście godzin nie było też prądu. Wszystkiemu winne są przestarzałe instalacje, które już też powoli kończą swoją ?żywotnośc?...