Śledczy podejrzewają, że mogło dojść do błędu medycznego - dlatego sprawę, którą dotąd zajmowała się Prokuratura Rejonowa Toruń-Wschód, przejęła prokuratura gdańska. Dzisiaj odbyła się sekcja zwłok dziewczynki. 7-latka zmarła w ostatni czwartek. Wcześniej od poniedziałku była u kilku lekarzy i dopiero w czwartek rano dostała skierowanie do szpitala. Została tam szybko przyjęta, ale niestety nie udało się jej uratować. - Dziewczynka zachorowała w nocy z soboty na niedzielę (z 21 na 22 stycznia). (...) Po raz pierwszy trafiła do lekarza w poniedziałek, ale nie do szpitala, a do lekarza rodzinnego w gminnym ośrodku zdrowia. Tam przyjął ją pediatra. Zbadał dziecko i nie zadecydował o konieczności hospitalizacji. Do wtorku nie nastąpiła istotna poprawa stanu pacjentki, która trafiła wieczorem tego dnia do nas - relacjonował dyrektor Szpitala Powiatowego w Chełmży Leszek Pluciński. Jak podał, dziewczynka miała wówczas objawy infekcji, m.in. wymioty i gorączkę. - Badający dziecko lekarz nie stwierdził istotnego pogorszenia stanu zdrowia w stosunku do poniedziałku. Jest wpis w dokumentacji, który to wyjaśnia, a który zabezpieczyła prokuratura (...). "Z klucza" w naszym szpitalu pediatrzy schodzą z oddziału do dzieci poniżej drugiego roku życia, chociaż nie ma takiego obowiązku. Lekarz dyżurny nie zadecydował o potrzebie takiej konsultacji i nie skierował dziewczynki na oddział - dodał Pluciński, zaznaczając, że "lekarz ocenił stan dziecka jako dobry". - Nie wiem, co się działo z chorą w środę i w nocy z środy na czwartek. U nas nikt nie był z nią ponownie w tym czasie. Czy była badana przez innego lekarza, nie mogę odpowiedzieć, bo nie wiem. Potem trafiła do nas w czwartek rano - po uprzedniej, ponownej wizycie w gminnej przychodni. Tam została skierowana do szpitala z adnotacją, że stan jest poważny. Chodziło o odwodnienie - relacjonował dyrektor chełmżyńskiego szpitala. - Dziecko zostało bezzwłocznie przyjęte na oddział dziecięcy. Trwało to kilka minut. Stan dziecka przy przyjęciu był ciężki, a dodatkowo pogarszający się. Mimo leczenia nie udało się dziecka uratować - powiedział. - Co się stało i co było przyczyną gwałtownego pogorszenia się stanu zdrowia - będzie wyjaśniane przez prokuraturę. (...) Dla nas również jest to szok, szczególnie jeżeli chodzi o dynamikę choroby. Odwodnienie to nie jest stan, z którego pacjenta nie można wyprowadzić, a zazwyczaj dzieci bardzo szybko się z niego "dźwigają" - zaznaczył również Pluciński. Z udzielonych przez niego informacji wynika, że w ciągu ostatnich 20 lat na oddziale dziecięcym Szpitala Powiatowego w Chełmży nie zmarł żaden pacjent. (e) <a href="http://www.rmf24.pl/tylko-w-rmf24/pawel-balinowski/wiadomosci" target="_blank">Paweł Balinowski </a>