W czwartek przez kilkanaście godzin z przerwami Senat debatował nad nowelą mającą być wykonaniem wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 2014 r. o częściowej niekonstytucyjności zasad inwigilacji. Marszałek Senatu Stanisław Karczewski (PiS) mówił, że powodem przedłużenia obrad była obstrukcja senatorów PO, którzy po raz pierwszy w 27-letniej historii Izby zgłosili "niespotykany wniosek" o utajnienie obrad. Rozstrzygnięcie wniosku zabrało pięć godzin. PO chciała "poznać prawdziwe intencje" propozycji i w tym celu zadać pytania, których jawność "może zagrażać bezpieczeństwu państwa". Wniosek nie zyskał większości. Uchwalona 15 stycznia przez Sejm - przy sprzeciwie całej opozycji - nowelizacja kilkunastu ustaw regulujących działania służb specjalnych dotyczy głównie zasad pobierania przez nie danych telekomunikacyjnych, internetowych i pocztowych oraz prowadzenia kontroli operacyjnej. Senackie komisje wnoszą o przyjęcie noweli bez poprawek. Wnioskiem mniejszości jest propozycja PO, by ją odrzucić. Inny wniosek mniejszości PO dotyczy wykreślenia możliwości zażalenia prokuratury na decyzję sądu co do wykorzystania w postępowaniu karnym dowodu zawierającego tajemnicę adwokacką, dziennikarską czy lekarską. Wniosek mniejszości Marka Borowskiego (niez.) proponuje, by zgodę na inwigilację parlamentarzystów wydawał Sąd Najwyższy. W debacie senatorowie PO zgłaszali wątpliwości m.in. co do swobodnego pobierania przez służby danych internetowych; nieinformowania obywateli o tym, że byli inwigilowani; nieefektywności sądowej kontroli następczej pobierania danych, bo powinna być ona uprzednia oraz by dane można było pobierać tylko przy najpoważniejszych przestępstwach i gdy inne metody są nieskuteczne. Sprawozdawca komisji Jarosław Rusiecki (PiS) przyznawał, że w ustawie są "pewne mankamenty", ale rząd deklarował, że będą prace udoskonalające ją, a nowela musi wejść w życie 7 lutego, bo inaczej służby nie będą miały podstaw do wielu działań. "Obawy są wygórowane" - zapewniał. Zastępca koordynatora służb specjalnych Maciej Wąsik mówił w Senacie, że wszystkie obawy senatorów PO są płonne, bo ustawa ogranicza uprawnienia służb. Podkreślał, że nowela wprowadza sądową kontrolę pobierania wszelkich danych oraz niszczenie danych zbędnych. Dodał, że po dane internetowe wiele razy sięgano pod rządami koalicji PO-PSL, także służby podległe MON. Dziś można pobierać dane nawet do spraw o wykroczenia, co nowela likwiduje - mówił Wąsik. Nowelę kwestionowały m.in.: cała opozycja, RPO Adam Bodnar (zapowiedział zaskarżenie noweli w tym kształcie do Trybunału Konstytucyjnego), GIODO, Krajowa Rada Sądownictwa, Rada ds. Cyfryzacji, Naczelna Rada Adwokacka, Krajowa Rada Radców Prawnych oraz organizacje pozarządowe. Najbardziej krytykowano - także w Senacie - zapisy o danych internetowych, czyli zakresie każdorazowego skorzystania z usługi świadczonej drogą elektroniczną, np. adresów odwiedzanych stron, wpisów w wyszukiwarce, adresów email. Dziś po te dane do operatorów i firm internetowych służby występują na "potrzeby prowadzonych postępowań" pisemnie, i taką drogą je dostają. Nowela przewiduje dostęp do tych danych online - przez tzw. bezpieczne połączenie internetowe (największe firmy utworzą je na swój koszt - Sejm przyjął poprawkę Nowoczesnej, by zwolnić od tego mniejsze firmy). Po dane służby będą mogły sięgać w celu "zapobiegania lub wykrywania przestępstw" (pierwotny zapis głosił: w celu ich "rozpoznawania, zapobiegania, zwalczania, wykrywania"), "ratowania życia lub zdrowia ludzkiego bądź wsparcia działań poszukiwawczych" czy "realizacji zadań" ustawowych. Na pozyskanie treści np. maila czy czatu nadal będzie - tak jak dziś - potrzebna uprzednia zgoda sądu. W lipcu 2014 r. TK orzekł, że niekonstytucyjne są: część podstaw prawnych kontroli operacyjnej; brak niezależnej kontroli pobierania danych telekomunikacyjnych przez służby; brak zasad niszczenia podsłuchów osób zaufania publicznego (np. adwokatów czy dziennikarzy); brak obowiązku niszczenia zgromadzonych danych nieprzydatnych. TK nakazał też określić maksymalny czas trwania czynności operacyjnych wobec jednostki, która w rozsądnym czasie po ich zakończeniu powinna być o nich informowana.