Wniosek o informację złożył klub PO. Występujący w imieniu wnioskodawców Arłukowicz mówił, że minister zdrowia przyszedł do rezydentów dzień po rozpoczęciu protestu "i potem przez (...) siedem dni nic". "Rząd nie widzi głodujących rezydentów, rząd uważa, że tego problemu po prostu nie ma, minister abdykuje. Gdyby nie to, że zwołujemy nadzwyczajne posiedzenie komisji zdrowia, w którym apelujemy, żądamy informacji rządu, to pewnie w ogóle by tam więcej nie pojechał" - powiedział."Żądamy od pani premier skutecznego rozwiązania problemu głodujących rezydentów, żądamy rzetelnej propozycji, żądamy w końcu posiedzenia rządu w tej sprawie, dlatego że mamy do czynienia z sytuacją taką, że minister zdrowia właściwie znika, abdykuje w tej sprawie, pani premier jest osobą całkowicie bezradną, a minister pracy dzisiaj publicznie mówi, że z Funduszu Pracy nie są płacone rezydentury - więc uprzejmie informuję panią premier i panią minister pracy, że dokładnie w ustawie o zawodzie lekarza w art. 16 j napisane jest, że z Funduszu Pracy państwo płacicie lekarzom za rezydentury" - powiedział Arłukowicz.Podkreślał, że za czasów rządów PO-PSL wzrosło finansowanie systemu ochrony zdrowia i wynagrodzenia rezydentów. "Rząd PO-PSL daje podwyżkę - z 2400 zł na 3200 zł, 3600 zł i 3900 zł w zależności od typu rezydentury" - powiedział.Arłukowicz wskazywał, że jako szef Naczelnej Rady Lekarskiej Radziwiłł wspierał strajk lekarzy z Porozumienia Zielonogórskiego, a także składał skargi konstytucyjne na pakiet onkologiczny i wzywał lekarzy do strajku. "Pan szkodzi systemowi ochrony zdrowia w zależności od tego, czy jest pan prezesem NRL, czy ministrem zdrowia. Pan jest największym szkodnikiem systemu ochrony zdrowia - wtedy jako działacz żądający, oczekujący, protestujący, a dziś jako najbardziej bezradny minister w historii ostatnich 25 lat" - powiedział Arłukowicz.Pytał Radziwiłła m.in., dlaczego zmniejszył rezydentury ze stomatologii, dlaczego zmniejszył finansowanie kardiologii, a także dlaczego zmniejszył rezydentury z ginekologii i położnictwa oraz psychiatrii. Minister Radziwiłł odpowiada Odpowiadając na wniosek PO minister zdrowia powiedział, że rząd w 2018 r. przeznaczy 1 mld 179 mln zł na wynagrodzenia lekarzy rezydentów i stażystów. "To o 40 proc. więcej niż wydatkowano na ten cel za naszych poprzedników w 2015 r. Zwiększamy także liczbę miejsc rezydentów, bo zdajemy sobie sprawę, jak ważny dla polskich pacjentów ważny jest dostęp do lekarza specjalisty" - powiedział Radziwiłł.Jak mówił, "w niecałe dwa lata rząd udostępnił ponad 10 tys. miejsc rezydenckich"."Krzyczący przed chwilą pan przewodniczący Bartosz Arłukowicz rozdzielił ich mniej w czasie swojego 3,5-rocznego zasiadania w gabinecie ministra zdrowia" - dodał Radziwiłł.Odnosząc się do postulatu rezydentów o zwiększeniu wydatków na ochronę zdrowia, Radziwiłł powiedział, że w 2017 r. zwiększono wydatki na służbę zdrowia do ponad 87 mld zł, czyli o ponad 8 mld zł więcej niż w 2016 r. Jak mówił, w 2018 r. będzie więcej pieniędzy o kolejne 6 mld zł. Plan podwyżek "Każdy lekarz rezydent w Polsce może liczyć na stopniowe podwyżki, które zostaną wypłacone z mocą obowiązującą od 1 lipca 2017 r. i będą realizowane kolejne co roku, od stycznia 2018 r., czyli już bardzo niedługo, aż do 2021 r. Mogę stwierdzić jednoznacznie, że na koniec 2021 r. nie będzie w Polsce lekarza rezydenta, który by zarabiał mniej niż 5 tys. 250 zł." - Powiedział minister zdrowia. Podkreślił, że to o ponad 2 tys. złotych więcej niż obecna pensja minimalna rezydenta wynikająca z rozporządzenia. Minister przypomniał także, że rząd przygotował środki na wsparcie rezydentur w tych dziedzinach, które są priorytetowe z punktu widzenia systemu i przede wszystkim pacjentów. "Jest rzeczą zupełnie oczywistą, że rezydentura jest narzędziem w rękach ministra zdrowia, narzędziem prowadzenia aktywnej polityki zdrowotnej. Dotychczas różnicowanie specjalności na zwykłe i priorytetowe praktycznie nie miało żadnego odzwierciedlenia w zakresie wyboru lekarzy, których to dotyczyło" - zaznaczył Radziwiłł. "Chodzi nam przede wszystkim o takie specjalności jak pediatria, interna, medycyna ratunkowa, medycyna rodzinna, chirurgia ogólna, onkologia kliniczna, hematologia - specjalności, których lekarze po ukończeniu stażu praktycznie w ogóle nie chcą wybierać. Proponujemy każdemu rezydentowi, który rozpocznie taka specjalizację, w jednej z tych dziedzin, 1200 zł dodatku motywacyjnego miesięcznie" - powiedział szef resortu zdrowia. "To rozwiązanie prowadzi do tego, że co drugi lekarz - dokładnie 53 proc. - rozpoczynający rezydenturę już od jesieni będzie dostawał o 1300 zł, a od 1 stycznia 2018 r. o 1450 zł więcej" - dodał. Wcześniej minister odniósł się do zarzutów, że nie spotyka się z rezydentami. Poinformował, że Porozumienie Rezydentów OZZL zostało reaktywowane w październiku 2015 r., czyli na niespełna miesiąc przed końcem władzy sprawowanej przez koalicję PO-PSL. "Była to odpowiedź tego środowiska na brak podwyżek uposażeń od 2009 r." - powiedział. Przypomniał, że od początku jego urzędowania kierownictwo Ministerstwa Zdrowia rozpoczęło dialog z rezydentami. "Do czasu rozpoczęcia protestu w poprzednim tygodniu, odbyło się co naj mniej 18 spotkań z przedstawicielami Porozumienia Rezydentów i wielokrotnie sam brałem udział w tych spotkaniach" - zapewnił Radziwiłł. Burzliwa debata Po wystąpieniu szefa resortu zdrowia w Sejmie rozpoczęła się debata, która szybko przybrała burzliwy przebieg. Wypowiedzi posłów przemawiających na mównicy są często zakłócane okrzykami z sali. Dyskusji przysłuchują się przedstawiciele rezydentów, część ubrana w białe fartuchy i koszulki z hasłami protestu. Tomasz Latos (PiS) przyznał, że temat jest "niewątpliwie trudny i konieczny do rozwiązania". "Ubolewam, że państwo nie potrafią mówić prawdy" - zwrócił się do posłów opozycji. "Panie ministrze Arłukowicz, pan doskonale wie, że tych podwyżek od roku 2009 nie było, dialogu z rezydentami też nie było, a w ciągu dwóch lat było więcej rezydentów niż w ciągu pana 3,5-letnich rządów" - dodał. "Warto żebyśmy trzymali się faktów, fakty są takie, że tych podwyżek nie było, teraz będą, że tych wzrostów nakładów na ochronę zdrowia nie było, teraz będą" - podkreślił Latos. "Państwo rezydenci jesteście nam potrzebni tutaj w Polsce" - mówiła do rezydentów <a class="db-object" title="Anna Cicholska" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-anna-cicholska,gsbi,3763" data-id="3763" data-type="theme">Anna Cicholska</a> z PiS. "To właśnie rząd Prawa i Sprawiedliwości, rząd pani premier Beaty Szydło wprowadza bardzo odważną regulację płac w służbie zdrowia" - podkreśliła. Jerzy Kozłowski z Kukiz'15 przekonywał, że rezydentom nie chodzi tylko podwyżki. "W tej całej dyskusji pojawia się fałszywy obraz, że tym młodym ludziom chodzi tylko o ich pieniądze, a to jest nieprawda. Ci młodzi ludzie pokazują, że jest zagrożone bezpieczeństwo Polaków, mówią, że nakłady na ochronę zdrowia w Polsce są za małe, żądają żeby były wyższe i ja się z tym zgadzam" - podkreślił Kozłowski. <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-ryszard-petru,gsbi,2394" title="Ryszard Petru" target="_blank">Ryszard Petru</a> (Nowoczesna) zarzucał rządowi wysyłanie młodych lekarzy na emigrację. "Dwa dni temu pan wicepremier Morawiecki mówił, że z budżetem jest świetnie; to pytanie jest takie: jak jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle? Dlaczego nie ma pieniędzy na podwyżki dla ludzi, których wysyłacie na emigrację?" - pytał. Katarzyna Lubnauer (Nowoczesna) apelowała do ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła, by podał się do dymisji. "Kiedy pan, panie ministrze poda się do dymisji bo już naprawdę najwyższy czas?" - pytała. "Każdy dzień tego protestu głodowego to jest oskarżenie zarówno do tej ekipy jak i do poprzedniej. Mamy zapaść w kadrach lekarskich, mamy sytuację, która coraz bardziej przypomina białe miasteczko z roku 2007 r." - powiedziała Lubnauer. Władysław Kosiniak-Kamysz (PSL) podkreślił, że problemu lekarzy rezydentów nie można traktować tylko przez pryzmat pensji i zarobków. Jego zdaniem problem dotyczy "całości funkcjonowania i dostępności do służby zdrowia dla pacjenta". "Aktem największej desperacji jeszcze dla lekarza, który ma świadomość, jakie skutki wywołuje strajk głodowy dla jego organizmu jest to poświęcenie, nie walka o swoje pensje, ale walka o swojego pacjenta" -podkreślił. "Nie mamy dzisiaj do pana pytań i do pani premier, mamy żądania spełnienia oczekiwań lekarzy rezydentów, którzy występują w imieniu pacjentów" - dodał Kosiniak-Kamysz. Posłanka Lidia Gądek (PO) przypomniała wypowiedzi ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła z końca 2015 r. z Forum Rynku Zdrowia, gdy mówił, że nakłady na ochronę zdrowia powinny wynosić minimum 6 proc. PKB najpóźniej za dwa, trzy lata. W tej samej debacie - jak mówiła - Radziwiłł pytany, ile powinni zarabiać rezydenci, odpowiedział, że minimum dwie średnie krajowe. Posłanka podkreślała, że było to dwa lata temu. Gądek mówiła o tym, że młodzi lekarze są świetnie wykształceni, znają języki obce i w każdej chwili mogą wyjechać z kraju, choć chcieliby pracować w Polsce. "Niech jadą" - padło wówczas z ław poselskich. "Słyszycie? To do was powiedziała posłanka PiS (...). Zamiast wam podziękować, pochylić czoła za to, co robicie dla całej ochrony zdrowia w Polsce, słyszymy: "Niech jadą"" - powiedziała Gądek do rezydentów, którzy przysłuchiwali się debacie w loży dla gości. Następnie głos zabrała posłanka Joanna Schering-Wielgus (Nowoczesna), która mówiła, że jest zaskoczona debatą. "Państwo powinni przeprosić tych państwa - lekarzy, ludzi, którzy ratują nasze życie. To wstyd i hańba" - powiedziała. Po niej głos zabrał m.in. Sławomir Nitras (PO), który poprosił wicemarszałka Stanisława Tyszkę o przerwę, aby prezydium Sejmu przeprosiło młodych lekarzy. "Pani poseł Hrynkiewicz, przedstawicielka klubu PiS, obraziła naszych gości" - powiedział Nitras. "Zachęcam pana do wystąpienia do komisji etyki; zgadzam się z panem, że są podstawy" - odpowiedział wicemarszałek. Później głos zabrała Hrynkiewicz. "Czy absolwenci studiów medycznych w Polsce mają obowiązek pracy w publicznych placówkach ochrony zdrowia w Polsce? Czy - tak jak wszyscy w Unii Europejskiej - mają możliwość dowolnego, zgodnego z ich własnym wyborem miejsca pracy" - pytała ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła. Dopytywała też, "w jakiej proporcji do wynagrodzeń ogółu pracowników w Polsce, mają pozostawać wynagrodzenia lekarzy, w tym lekarzy rezydentów, gdy najczęściej płacone w Polsce wynagrodzenie w roku 2017 wynosi 2,8 tys. zł, a średnie wynagrodzenie, którego nie uzyskuje nawet 70 proc. pracowników, 4,5 tys. zł". "Państwo rezydenci jesteście nam potrzebni tutaj w Polsce" - mówiła do rezydentów Anna Cicholska z PiS, która występowała po Hrynkiewicz. Protest rezydentów Ok. 20 lekarzy rezydentów od 2 października prowadzi głodówkę w hallu głównym Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Warszawie. Przerwali ją w środę rano, na czas rozmów z premier Szydło. Rezydenci domagali się spotkania z premier, ponieważ, jak mówili, rozmowy z ministrem zdrowia nie przyniosły oczekiwanego przez nich rezultatu. We wtorek Szydło zaprosiła ich na spotkanie, pod warunkiem przerwania protestu. W środę rano rezydenci zawiesili protest i spotkali się m.in. z premier i ministrem zdrowia w Centrum Partnerstwa Społecznego "Dialog". Po rozmowach jednak odwiesili głodówkę. Premier złożyła rezydentom propozycję powołania wspólnego zespołu do prac nad ich postulatami; zespół będzie miał czas na wypracowanie rozwiązań do 15 grudnia. Premier zaznaczyła, że zespół mógłby rozpocząć prace dopiero po zakończeniu protestu. Rezydenci podziękowali premier za gwarancję prac nad ich postulatami, jednak uznali, że na spotkaniu "zabrakło konkretów". Protestujący domagają się wzrostu finansowania ochrony zdrowia do poziomu 6,8 proc. PKB w trzy lata, z drogą dojścia do 9 proc. przez najbliższe dziesięć lat. Chcą też zmniejszenia biurokracji, skrócenia kolejek, zwiększenia liczby pracowników medycznych, poprawy warunków pracy i podwyższenia wynagrodzeń.