Projekt PiS dotyczy wprowadzenia głosowania korespondencyjnego w wyborach prezydenckich, a zgłoszona do niego autopoprawka zakłada, że w wyborach prezydenckich w 2020 r. ma być to jedyny sposób oddania głosu. W głosowaniu wzięło udział 459 posłów, 228 było za tym, by Sejm zajął się projektem PiS, również 228 opowiedziało się przeciwko, a 3 wstrzymało się od głosu. Wszyscy, którzy głosowali "za" to posłowie klubu PiS. Wśród głosujących "przeciw" byli posłowie klubów opozycyjnych oraz 3 posłów z klubu PiS: Wojciech Maksymowicz, Grzegorz Puda i Michał Wypij. Wszyscy, którzy wstrzymali się od głosu to również posłowie klubu PiS: Jarosław Gowin, Iwona Michałek i Magdalena Sroka. W głosowaniu nie uczestniczył poseł PiS <a class="db-object" title="Andrzej Kryj" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-andrzej-kryj,gsbi,3695" data-id="3695" data-type="theme">Andrzej Kryj</a>. Chciał on potem reasumpcji głosowania, twierdząc, że zagłosował za, ale system nie policzył jego głosu. Posłowie opozycji przekonywali, że nie ma do tego podstaw, bo Kryj prawdopodobnie spóźnił się z głosowaniem. Ogólnie więc, zgodnie z wynikami głosowania udostępnionymi na stronie internetowej Sejmu, wprowadzenia tego projektu do porządku obrad nie poparło pięcioro posłów Porozumienia i jeden poseł PiS, również jeden poseł PiS nie wziął udziału w głosowaniu. Posłowie PiS w ubiegły wtorek złożyli projekt ustawy ws. szczególnych zasad przeprowadzania głosowania korespondencyjnego w wyborach prezydenckich zarządzonych w 2020 r. Zgodnie z projektem, w wyborach tych możliwość głosowania korespondencyjnego będzie przysługiwać wszystkim wyborcom. Następnie, posłowie PiS złożyli do projektu autopoprawkę, która zakłada, że w wyborach prezydenckich w 2020 r. głosowanie korespondencyjne będzie jedynym sposobem oddania głosu. To samo rozwiązanie będzie miało zastosowanie w drugiej turze wyborów. Oświadczenie Gowina Wcześniej lider Porozumienia, wicepremier i szef resortu szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin na konferencji, na której poinformował, że podaje się do dymisji, pytany przez dziennikarzy czy Porozumienie poprzez projekt dotyczący głosowania korespondencyjnego odpowiedział, że w jego ocenie taka ustawa jest potrzebna. "Nieakceptowalny jest dla nas termin 10 maja (wyborów prezydenckich). Ponieważ przyjęcie tej ustawy nie przesądza, że ten termin zostanie uchylony, to ja sam nie poprę tej ustawy" - oświadczył. "Jednocześnie w trosce o jedność koalicji rządowej o to, żeby Polska miała stabilny rząd, który się zajmuje tylko jednym - troską o Polaków - rekomendowałem i mam nadzieję, że przekonałem moich kolegów, przynajmniej tych, którzy nie mają fundamentalnego oporu wobec tej ustawy, by dać jej szanse" - zaznaczył. Dodał, że projekt ten zostanie poparty przez większość posłów Porozumienia, ale nie przez wszystkich i przede wszystkim nie przez niego samego. Budka: Ważne, by mówić jednym głosem "To bardzo ważne, żeby mówić jednym głosem, żebyśmy byli w stanie zatrzymać to szaleństwo. Dzisiaj początek nastąpił, opozycja głosowała, jak zawsze w sprawach fundamentalnych, razem. Od samego początku mówiliśmy, że wybory 10 maja to szaleństwo" - oświadczył lider PO Borys Budka. Jak mówił, organizowanie wyborów w okresie epidemii, "obojętnie w jaki sposób", byłoby igraniem ze zdrowiem i życiem każdego wyborcy. "Raz jeszcze dziękujemy za to, przede wszystkim tym, którzy wyłamali się z tego partyjnego bezwzględnego posłuszeństwa" - mówił Budka. "Na pewno to zostanie dobrze zapamiętane" - zapewnił Budka. Trzech posłów klubu PiS było przeciw wprowadzeniu projektu do porządku obrad, a troje posłów tego klubu wstrzymało się od głosu. Jeden poseł PiS nie wziął udziału w głosowaniu. Zgodnie z wynikami głosowania udostępnionymi na stronie internetowej Sejmu, wprowadzenia tego projektu do porządku obrad nie poparło pięcioro posłów Porozumienia i jeden poseł PiS, również jeden poseł PiS nie wziął udziału w głosowaniu. Lider PO był też pytany przez dziennikarzy o "wyłamanie się" niektórych posłów Porozumienia ze Zjednoczonej Prawicy, ponieważ zagłosowali oni przeciwko wprowadzeniu do porządku obrad projektu PiS w sprawie głosowania korespondencyjnego w wyborach prezydenckich. "To bardzo dobra decyzja, odpowiedzialna. Dzisiaj taka decyzja nie powinna być podejmowana patrząc na barwy partyjne czy polityczne" - stwierdził Budka. "Dzisiaj tu chodzi o zdrowie i życie Polaków, dzisiaj chodzi o funkcjonowanie państwa. Mam wielki szacunek dla każdego, kto potrafi przeciwstawić się szaleństwu. Dzisiaj na mównicy widzieliśmy to szaleństwo w oczach niektórych przedstawicieli tej władzy. Widzieliśmy absolutny obłęd w dążeniu do wyborów za wszelką cenę. Wierzę, że to początek końca tego obłędu" - mówił Budka, dodając też, że "każdy kto dziś stanie po jasnej stronie mocy pokazuje, że wygrywa test - test na przyzwoitość, test na uczciwość, ale przede wszystkim test na zdrowy rozsądek". "Chcę w to wierzyć, że ten rząd wreszcie zrozumie, że jedyną legalną drogą do przesunięcia wyborów, przesunięcia tego szaleństwa to jest droga stanu klęski żywiołowej, który nie niesie niebezpieczeństw jak stan wyjątkowy, ale daje możliwość, by cała klasa polityczna dzisiaj zabrało się za to, czego oczekują od nas nasi wyborcy, czyli pracy nad bezpieczeństwem zdrowotnym i ekonomicznym" - dodał Budka. Kosiniak-Kamysz: Nie byłoby to możliwe, gdyby nie postawa Jarosława Gowina "Dobrze, że zostało zablokowane - mam nadzieję na trwałe - wprowadzanie do porządku obrad projektów, które nie służą pomocy w czasie kryzysów i zajmują tylko i wyłącznie uwagę, a nie przynoszą efektów dla naszych rodaków. Te rozważania nie powinny mieć dzisiaj miejsca, dlatego głosowaliśmy - wszyscy posłowie klubu Koalicji Polskiej - przeciwko wprowadzeniu tych rozwiązań (pod obrady)" - powiedział Kosiniak-Kamysz. Wyraził przekonanie, że "nie byłoby to możliwe, gdyby nie postawa Jarosława Gowina" i posłów Porozumienia, którzy zagłosowali przeciwko lub wstrzymali się od głosu. "A także gdyby nie postawa Jarosława Gowina, który w poprzednim tygodniu wewnątrz Zjednoczonej Prawicy poddał w wątpliwość ten owczy pęd do wyborów 10 maja i to na pewno trzeba docenić" - powiedział szef PSL. Jak powiedział, "jeżeli będą próby reasumpcji głosowania, jakiekolwiek próby wprowadzenia tego projektu ponownie pod obrady, to będzie to tylko wyraz gigantycznej słabości rządu, PiS-u, związanej z nieumiejętnością radzenia sobie w kryzysie". "Dla niech data wyborcza 10 maja, jak widać, jest święta. Dla nas święte jest życie i zdrowie Polaków. Tym się różnimy i musi przyjść wreszcie czas, kiedy normalność - a to jest normalność, że życie i zdrowie jest najważniejsze - zatriumfuje a nie tylko i wyłącznie utrwalanie władzy, bo dzisiaj mamy do czynienia z utrwalaniem władzy a nie sprawowaniem odpowiedzialnym władzy" - powiedział Kosiniak-Kamysz. Stanisław Tyszka (Kukiz'15) ocenił, że Jarosław Gowin zachował się honorowo i pokazał, że "stołek nie jest dla niego ważniejszy niż życie i zdrowie Polaków. "Jednocześnie chcielibyśmy zaapelować do pozostałych posłów Porozumienia, czyli partii Jarosława Gowina, by zachowali się w taki sam sposób, jak ich lider" - powiedział Tyszka.