Importowane mięso sprzedawano na Pomorzu oraz Podlasiu. Sanepid wycofuje skażony drób z tamtejszych sklepów. "Część znalazła jednak już odbiorców" - informuje Główny Inspektor Sanitarny Marek Posobkiewicz: "Mięso ma krótki termin przydatności, dlatego szybko mogło być zbyte. Nabywcy tego mięsa, którzy na przykład je zamrozili, powinni zwrócić je do sklepów i poprosić o zwrot pieniędzy. Mogą też zutylizować je na własną rękę" - wskazuje. Drób, podobnie jak jaja skażone fipronilem trafiły do Polski z Niemiec. "Unijne przepisy zabraniają stosowania go wobec zwierząt hodowanych w celach konsumpcyjnych"- przypomina Posobkiewicz: "Ktoś używał środek z fipronilem prawdopodobnie przeciw roztoczom lub do dezynfekcji. On ma powinowactwo do tłuszczy, migruje do żółtek jaj. Pozostać mogą również ślady w mięsie. Tak też stało się w tym wypadku" - wyjaśnia. Mimo, że w mięsie stwierdzono ponad trzykrotne przekroczenie normowanej zawartości fipronilu, GIS stwierdził w komunikacie, że poziom ten" nie stanowi zagrożenia dla zdrowia konsumentów".Na kolejnych pięć tygodni Sanepid zapowiedział kontrole krajowego drobiu oraz jaj pod kątem obecności tego owadobójczego preparatu.Służby weterynaryjne zarekwirowały w ubiegłym tygodniu niemieckie mięso w Gdańsku, Gdyni i Nowym Dworze Mazowieckim. Nie trafiło ono do obrotu detalicznego. W sumie do Polski trafiło prawie 5 tysięcy sztuk drobiu zawierającego lub potencjalnie zawierającego fipronil.