Posiedzenie w sprawie aresztu dla Sławomira Nowaka rozpoczęło się w poniedziałek o godz. 8.15. Sędzia Agnieszka Domańska z Sądu Okręgowego w Warszawie, mimo szeroko argumentowanego wniosku prokuratora, nie przedłużyła byłemu ministrowi transportu aresztu o kolejne trzy miesiące. Sąd zastosował wobec Nowaka wolnościowe środki zapobiegawcze. Prokuratura Okręgowa w Warszawie odwoła się od poniedziałkowej decyzji sądu. Prokurator wnioskował o dalszą izolację podejrzanego nie tylko ze względu na grożącą mu surową karę do 15 lat pozbawienia wolności, ale także z uwagi na obawę matactwa procesowego. Jak argumentował, w sprawie zachodzi konieczność przesłuchania dodatkowych świadków i przeprowadzenia dowodów, na które Nowak mógłby próbować wpływać, będąc na wolności. Na wolności pozostają także pozostali podejrzani w śledztwie Prokuratury Okręgowej w Warszawie, w tym przyjaciel byłego ministra Jacek P., który jest jednocześnie podejrzanym i kluczowym dowodem osobowym prokuratury, bowiem jego wyjaśnienia przyczyniły się do przedstawienia Nowakowi kolejnych zarzutów. Prokuratura zaskarży decyzję - Sąd nie uwzględnił kolejnego wniosku prokuratora, pomimo bezspornego przyjęcia wysokiego prawdopodobieństwa popełnienia przez podejrzanego zarzucanych mu czynów i zastosował wolnościowe środki zapobiegawcze - oświadczyła rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie, prok. Aleksandra Skrzyniarz. Dodała, że "decyzja sądu stwarza bardzo duże zagrożenie dla prawidłowego biegu postępowania przede wszystkim poprzez stworzenie podejrzanemu możliwości ucieczki z kraju, a także umożliwienie mu mataczenia". Prokurator podkreśliła, że istnieje niezwykle duże ryzyko ucieczki Sławomira Nowaka z kraju "z powodu bardzo wysokiego zagrożenia karą popełnionych przez niego czynów, wynoszącego nawet do 20 lat pozbawienia wolności i jego niewątpliwych kontaktów międzynarodowych, które wynikają z treści ogłoszonych mu zarzutów". - Wyjście z aresztu umożliwi mu również wpływanie na nowych świadków, których prokuratura będzie przesłuchiwać, a także na współpodejrzanych, z którymi Sławomir N. będzie konfrontowany - podała prok. Skrzyniarz. Prokurator zwróciła uwagę, że 4 marca Sąd Apelacyjny w Warszawie, rozpoznając zażalenie obrońców Sławomira Nowaka na stosowany dotychczas areszt, jednoznacznie podkreślił, że jego tymczasowe aresztowanie jest konieczne i nie może zostać zastąpione żadnym innym wolnościowym środkiem zapobiegawczym. - Zważywszy na nieodległy czas takiej oceny, dzisiejsza decyzja Sadu Okręgowego w Warszawie, jest zupełnie niezrozumiała - zauważyła prok. Skrzyniarz. Prokuratura Okręgowa zaskarży decyzję Sądu Okręgowego w Warszawie. Obrończyni: Mój klient dzisiaj wyjdzie z aresztu - Sławomir Nowak opuści areszt w dniu dzisiejszym, nie ukrywam ogromnej satysfakcji i radości z tego faktu. Na tym etapie nie będę mówiła o szczegółach postępowania, ale szczegóły, w tym bezprawne działania organów ścigania, będą ujawnione w toku tej sprawy, na ten temat będziemy się wypowiadać - mówiła mec. Joanna Broniszewska, obrończyni Nowaka. Jak dodała, spodziewała się takiego rozstrzygnięcia sądu. Podkreśliła, że sąd skorzystał ze swojego uprawnienia i postanowił o natychmiastowym uchyleniu aresztu, mimo że dotychczas stosowany środek zapobiegawczy miał trwać do 16 kwietnia. Nowak został objęty policyjnym dozorem, ma zakaz opuszczania kraju połączony z zatrzymaniem paszportu i musi wpłacić milion złotych poręczenia majątkowego. W areszcie śledczym przebywał od lipca ubiegłego roku. Poseł KO: To akt oskarżenia wobec politycznej prokuratury Po decyzji sądu w sprawie aresztu dla Nowaka głos zabrał polityk KO <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-marcin-kierwinski,gsbi,1553" title="Marcin Kierwiński" target="_blank">Marcin Kierwiński</a>. Ocenił, że poniedziałkowa decyzja sądu to "akt oskarżenia wobec politycznej prokuratury, to akt oskarżenia wobec aresztów wydobywczych". - Prokuratura w tej sprawie nie działała. Zorganizowała spektakularne zatrzymanie, a potem przez dziewięć miesięcy nie zrobiono kompletnie nic - mówił poseł KO na konferencji w Sejmie.Zaznaczył, że dopóki sąd kogoś nie skaże, to ta osoba jest w świetle prawa niewinna. - Rolą prokuratury, jeżeli ma jakiekolwiek przesłanki, jest stawiać zarzuty. Jeżeli przez dziewięć miesięcy tego nie zrobiła, to znaczy, że jest albo skrajnie nieudolna, albo działa na podstawie politycznych wytycznych. W obu przypadkach powinny być konsekwencje - powiedział Kierwiński. Dodał, że do takiego stanu rzeczy doprowadziły osoby kierujące dziś prokuraturą: minister sprawiedliwości, prokurator generalny <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-zbigniew-ziobro,gsbi,1525" title="Zbigniew Ziobro" target="_blank">Zbigniew Ziobro</a> i jego zastępcy. - Prędzej, czy później za ten polityczny wymiar pracy prokuratury ci panowie odpowiedzą - dodał. Podejrzany o korupcję Były minister transportu przebywał w Areszcie Śledczym Warszawa-Białołęka. Został zatrzymany w Trójmieście przez funkcjonariuszy Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Nowak podejrzany jest obecnie o popełnienie kilkunastu czynów korupcyjnych, w tym przyjmowanie łapówek za przyznawanie kontraktów na budowę i remont dróg na Ukrainie, a także o pranie pieniędzy. Z ustaleń PAP wynika, że zarzuty korupcji dotyczą także czasów, gdy Nowak pełnił funkcję szefa gabinetu premiera <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-donald-tusk,gsbi,2" title="Donalda Tuska" target="_blank">Donalda Tuska</a>. Chodzi o przyjmowanie korzyści majątkowych, w sumie kilkadziesiąt tysięcy złotych, od Wojciecha T., byłego wiceprezesa PGE i Energi za pośrednictwem Leszka K. Nowak miał także - według śledczych - przyjąć blisko 200 tys. zł w latach 2012-2016 od byłego prezesa PKN <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-orlen,gsbi,2073" title="Orlen" target="_blank">Orlen</a> Dariusza K. za pośrednictwem "osoby trzeciej". PAP dowiedziała się, że "osoba trzecia" miała przekazywać Nowakowi co miesiąc 3,5 tys. zł od byłego prezesa Orlenu. Rozszerzone zarzuty 7 stycznia prokurator rozszerzył Nowakowi zarzuty o przyjmowanie kolejnych łapówek i powoływanie się na wpływy. Zarzuty przyjmowania korzyści majątkowych dotyczą przestępstw popełnionych w czasie, gdy był on szefem Państwowej Agencji Drogowej Ukrainy (Ukrawtodor). CBA zatrzymało tego dnia trzy osoby, które miały brać udział w tych przestępstwach. Jedną z nich był Łukasz Z., były doradca Ewy Kopacz, który - według ustaleń prokuratury - "czterokrotnie wspólnie i w porozumieniu ze Sławomirem N., przyjął pieniądze w łącznej kwocie około 1,3 mln zł w zamian za podjęcie się pośrednictwa w załatwieniu spraw oraz zapewnienia przychylnego potraktowania spółek w postępowaniach m.in. administracyjnych, arbitrażowych oraz o charakterze międzynarodowym". W śledztwie podejrzanych jest 10 osób W śledztwie podejrzanych jest 10 osób, a prokuratura dokonała zabezpieczeń majątkowych na łączną kwotę 7,5 mln zł. Postępowanie ma charakter rozwojowy, niewykluczone są kolejne zatrzymania. Nowak nie przyznał się do winy, złożył wyjaśnienia.