Żona prezydenta Poznania użyła wulgarnego słowa w przemówieniu wygłoszonym podczas demonstracji 8 marca 2017 roku. Po tej wypowiedzi anonimowa osoba zgłosiła sprawę policji. W maju tego roku sąd rejonowy uznał Jaśkowiak winną popełnienia wykroczenia i wymierzył 1000 zł grzywny. Kobieta odwołała się od wyroku. W poniedziałek sąd uniewinnił ją od zarzuconego wykroczenia. W uzasadnieniu sędzia Sławomir Jęksa, uznał, że czyn "z punktu widzenia przesłanek przedmiotowych i podmiotowych nie jest poważny". Jak dodał, sama wypowiedź została błędnie oceniona przez sąd pierwszej instancji, bo "w oderwaniu od obecnej sytuacji politycznej". "Obwiniona użyła słów wulgarnych, które były słyszane przez dzieci, co jest oczywistym złem. Ale znacznie większym złem jest to, co dzieje się w Polsce. Mamy ciąg naruszeń konstytucji w związku z ograniczaniem wolności zgromadzeń, przejmowaniem instytucji konstytucyjnych, czyli Trybunału Konstytucyjnego, Krajowej Rady Sądownictwa, w chwili obecnej Sądu Najwyższego, naruszaniem zasady trójpodziału władzy i odmową publikowania orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego" - powiedział sędzia. Na sali sądowej Joannie Jaśkowiak towarzyszył mąż.