SA nie uwzględnił też apelacji spółki "Polskie Młyny" - następcy prawnego importera wysypanego zboża - która domagała się dla Leppera kary pozbawienia wolności, uznając grzywnę za karę zbyt łagodną. Według SA Sąd Okręgowy Warszawa-Praga nie popełnił żadnych błędów, gdy w lipcu 2008 r. uznał wszystkich trzech oskarżonych za winnych zniszczenia lub uczynienia niezdatnym do użytku zboża sprowadzonego z Niemiec przez b. posła PSL, przedsiębiorcę Zbigniewa Komorowskiego. W czerwcu 2002 r. posłowie i sympatycy Samoobrony wysypali to zboże na tory na warszawskim Żeraniu; doszło wtedy do przepychanek z policją. Według prokuratury wskutek wysypania z wagonów zniszczono 1,2 tony zboża, a 24 tony zanieczyszczono. Podsądni twierdzili, że zboże było skażone nitrofenem (co prokuratura wykluczyła), a oni działali w stanie "wyższej konieczności", by zabezpieczyć "dowód przestępstwa". Przed SO wnosili o uniewinnienie. To nie było działanie w stanie wyższej konieczności - uznał SO, którego zdaniem podejrzenie o skażenie zboża nie usprawiedliwia takich działań. Według sądu nie ma podstaw do przyjęcia, że zboże było skażone. Sędzia Janusz Jankowski podkreślał, że prawdziwym motywem oskarżonych było to, że "trafił im się news polityczny", gdy w czasie dyskusji publicznych o zbyt dużym imporcie zboża dowiedzieli się o transporcie zboża z Niemiec, sprowadzonym przez osobę związaną z PSL. Sędzia dodał, że Lepper był - jak wynika z jego karty karnej - sześć razy prawomocnie skazany, m.in. za fałszywe oskarżenie, groźby bezprawne, znieważenie prezydenta i funkcjonariuszy państwowych oraz organów konstytucyjnych. - Jeśli to nie stało na przeszkodzie w objęciu funkcji wicepremiera, to nie może stać na przeszkodzie złagodzenia wyroku - podkreślił sędzia Jankowski (oskarżonym groziło do 5 lat więzienia). W apelacjach do SA obrona domagała się albo uniewinnienia oskarżonych, albo zwrotu sprawy do I instancji. Obrońcy podnosili, że wyrok oparto na dowodach przemawiających na niekorzyść podsądnych; argumentowali, że działali oni w "stanie wyższej konieczności". W SA obrońca Leppera mec. Andrzej Morawiec mówił, że do obowiązków posłów należy dbanie o los obywateli, a zboże było skażone. Przyznał, że działania oskarżonych mogą budzić sprzeciw, ale "zdrowie ludzkie, które zostało uratowane, jest dobrem niewymiernym". Lepper chciał złożyć w SA "nowe dokumenty" co do skażenia zboża. - Żadnych dokumentów nie przyjmujemy; nie ten etap postępowania - odparła sędzia. Lepper przekonywał, że zboże było skażone, a oni pojechali na Żerań nie po to, by je wysypać, ale by sprawić, "by przyjechał ktoś, kto pobrałby jego próbki". Gdy zobaczyli, że do wagonów z tym zbożem podczepiono lokomotywę, postanowili "zabezpieczyć dowód przestępstwa".