Zdarza się, że pacjenci są wożeni karetką w poszukiwaniu oddziału, który zechciałby ich przyjąć - pisze Zuzana Dąbrowska. Chodzi o to, że taki pacjent "grozi" przekroczeniem odgórnego limitu wydatków. Szpitale nie mają pewności, że rząd zapłaci za nadwykonania, a oddziały intensywnej terapii generują najwyższe koszty. By uniknąć zarzutów o odmawianie pomocy, dyrektorzy szpitali uciekają się do fortelu: wyłączają łóżka intensywnej terapii, zarządzając np. dezynfekcję czy remont. Poseł PiS i twórca Śląskiej Kasy Chorych Andrzej Sośnierz krytykuje system ryczałtowy i ostrzega, że jeśli rząd nie będzie monitorować przyjęć na oddziały intensywnej terapii, może dojść do tragedii. Więcej w "Rzeczpospolitej".