. Ma zerowy elektorat negatywny. Poza tym jest wysoki i przystojny, a jego żona projektantka i córka aktorka to prawdziwe celebrities. No i najważniejsze: w przeciwieństwie do Tuska jego nazwisko nie jest uwikłane w bieżące spory, jest świeże i niezużyte - powiedział "Wprost" jeden z polityków lewicy. Jak ustalił "Wprost", taki scenariusz ma na lewicy coraz więcej zwolenników. W tym kontekście nazwisko byłego szefa MSZ po raz pierwszy pojawiło się kilka tygodni temu podczas konwentu krajowego SdPl, kiedy dwóch młodych działaczy tej partii Piotr Guział i Arkadiusz Kasznia rzuciło hasło: "Rosati kandydatem lewicy na prezydenta". - My tylko powiedzieliśmy głośno to, o czym wiele osób myślało i szeptało w kuluarach - mówi "Wprost" Guział. - Sala odpowiedziała na nasz pomysł burzą oklasków, na co wstał i podziękował za poparcie. Powiedział, że naszym głównym celem powinna być przebudowa lewicy i że on oddaje się do dyspozycji tej inicjatywy - relacjonuje Kasznia, który jest rzecznikiem partii. Sam Rosati nie zaprzecza tej wersji. - Bardzo mi miło, że są ludzie, którzy myślą o mnie pozytywnie. Centrolewica powinna jednak zająć się teraz uporządkowaniem swojej sytuacji, a nie dyskusją o kandydatach do wyborów w 2010 r. - dyplomatycznie mówi były szef MSZ. Z informacji "Wprost" wynika, że SLD już raz proponował Rosatiemu swoje poparcie. Było to w 2006 r. przy okazji wyborów prezydenckich w Warszawie. Były szef MSZ nie zdecydował się wówczas na odejście z PE.