Przede wszystkim chuligani zaproponowali dla siebie kary dwóch lat więzienia w zawieszeniu na okres próby czterech lub pięciu lat. Oprócz tego jeden z nich chce, by sąd zakazał mu na pięć lat uczestniczenia w zgromadzeniach publicznych. Inny wymyślił coś bardziej szczegółowego. Zaproponował, by na okres zawieszenia wyroku więzienia orzeczono wobec niego czteroletni zakaz udziału w zgromadzeniach w dniu Święta Niepodległości. Podczas innych rocznic miałby wolną rękę. Do tej pory za zadymy z 11 listopada skazano dwie osoby. Jedna musi zapłacić grzywnę w wysokości 1500 złotych, druga - przez pół roku pracować społecznie w wymiarze 20 godzin miesięcznie. 11 listopada podczas Marszu Niepodległości w kilku miejscach stolicy doszło do burd. Chuligani m.in. podpalili instalację "Tęcza" na pl. Zbawiciela i budkę wartowniczą przed gmachem ambasady Federacji Rosyjskiej. Zaatakowali też tzw. skłoty przy ul. ks. Skorupki i Wilczej. Jak dotąd zatrzymano 72 osoby w związku z napaścią na funkcjonariuszy, chuligaństwem i niszczeniem mienia. Wśród zatrzymanych jest jedna osoba podejrzewana o podpalenie "Tęczy" oraz trzy, które mogły mieć związek z podpaleniem budki wartowniczej przy ambasadzie, próbami wejścia na jej ogrodzenie oraz obrzucania terenu ambasady racami. Podczas poniedziałkowych zajść rannych zostało 12 policjantów. INTERIA360: Jakie będą konsekwencje chuligańskiego wybryku? To zależy tylko od Putina