Projekt zgłosili posłowie Prawa i Sprawiedliwości, ale oficjalnego stanowiska rządu nie ma. Premier <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-beata-szydlo,gsbi,19" title="Beata Szydło" target="_blank">Beata Szydło</a> kilka dni temu powiedziała, że nad pomysłem trzeba się zastanowić. Od tego czasu pytaliśmy rzecznika rządu, co postanowiła szefowa rządu. Rafał Bochenek nie potrafił tego powiedzieć. Resort infrastruktury oficjalnie też nic nie mówi, poza jednym z wiceministrów, który pomysł chwali. Milczą dowodzone przez Mateusza Morawieckiego Ministerstwo Rozwoju i Ministerstwo Finansów. Jednak po cichu ministrowie przyznają, że projekt podniesienia podatków za paliwa politycznie kosztuje bardzo dużo: już przesłonił sukces wizyty Donalda Trumpa oraz bardzo dobre wyniki budżetowe. "Nie zdziwiłbym się, gdyby dziś pomysł trafił do kosza" - powiedział anonimowo jeden z ważnych polityków PiS. Pieniądze poratują budżet? Wbrew zapowiedziom posłów Prawa i Sprawiedliwości, nowy podatek paliwowy wcale nie musi iść na remonty dróg samorządowych. Autorzy projektu ustawy zostawili rządowi furtkę do niemal dowolnego dysponowania tymi pieniędzmi. Jak zauważa dziennikarz RMF FM Krzysztof Berenda, kluczowy jest artykuł 6. projektu ustawy. Mówi on, że okresowo wolne środki z nowego podatku mogą być inwestowane w obligacje Skarbu Państwa. To oznacza, że gdyby nagle Mateuszowi Morawieckiemu zabrakło gotówki w budżecie, to śmiało będzie mógł czerpać z tego podatku. Rocznie te 25 groszy za litr paliwa ma przynieść - jak wyliczają autorzy projektu - co najmniej pięć miliardów złotych. Te pieniądze przydadzą się ministrowi finansów w przyszłym roku, gdy będzie potrzebne dodatkowe 10 miliardów złotych na koszty obniżki wieku emerytalnego. W przyszłym roku w budżecie może też zabraknąć niemal dziewięciu miliardów złotych, które w tym roku dał ministrowi finansów Narodowy Bank Polski w ramach przekazania większości swojego zysku. Przepisami o nowej opłacie paliwowej dziś mają zająć się komisje sejmowe. Przewodniczący komisji infrastruktury Bogdan Rzońca z PiS mówił dziennikarzowi RMF FM, że projektem ustawy o Funduszu Dróg Samorządowych zajmą się prawdopodobnie na wspólnym posiedzeniu dwie komisje - Komisja Infrastruktury oraz Komisja Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej. Wcześniej na sali plenarnej Sejmu odbędzie się pierwsze czytanie projektu przepisów przygotowanego przez posłów PiS. Jeśli Sejm zgodzi się na pomysł posłów Prawa i Sprawiedliwości, do każdego litra paliwa sprzedawanego na stacjach benzynowych będzie doliczana opłata drogowa w wysokości 20 groszy plus VAT. Politycy PiS przekonują, że dzięki temu będziemy mieli lepsze drogi i będzie na nich bezpieczniej. Wskazują, że poprzedni rząd zaplanował wiele inwestycji drogowych, ale nie zapewnił wystarczających funduszy na ich realizację. Politycy opozycji zarzucają PiS-owi, że tych brakujących pieniędzy chce szukać teraz w kieszeniach Polaków. W uzasadnieniu do projektu przepisów o Funduszu Dróg Samorządowych autorzy przyznają, że opłata drogowa będzie "nową daniną publiczną" i "będzie miała skutki społeczne". To znaczy, że paliwa podrożeją. Choć - według autorów ustawy - ta podwyżka wcale nie musi być tak duża jak sama opłata. <a href="http://www.rmf24.pl/tylko-w-rmf24/krzysztof-berenda" target="_blank">Krzysztof Berenda</a>, <a href="http://www.rmf24.pl/tylko-w-rmf24/marcin-zaborski" target="_blank">Marcin Zaborski</a>