Służby ustaliły trasę podróży Tarranta sprawdzając logowanie się do jego telefonu do stacji przekaźnikowych telefonii komórkowej. Po zamachu polskie służby wystąpiły do Nowej Zelandii o przekazanie wszelkich danych mogących pomóc w odtworzeniu szczegółów jego pobytu w Polsce. Chodzi między innymi o numer telefonu, a także dane identyfikacyjne urządzeń elektronicznych zamachowca, które łączyły się z siecią. Przewertowano też jego media społecznościowe - tam znaleziono fotografie krzyżackich zamków. Według informacji RMF FM 28-latek kontaktował się także z co najmniej dwiema osobami w Polsce. Teraz trwa sprawdzanie, czy to ktoś, z kim utrzymywał dłuższe relacje i np. organizował mu pobyt w Polsce. Jak usłyszeli dziennikarze RMF FM od jednego z funkcjonariuszy, mogły to też być formalne kontakty - chociażby z osobami, u których wynajmował lokum za pośrednictwem turystycznych portali. Sprawdzane jest też, czy wynajmował samochód - mężczyznę uchwyciły kamery monitoringu na autostradzie A2 w Wielkopolsce. Jak wcześniej informowano, według służb mężczyzna przemierzył w Polsce ponad 2000 kilometrów. Nieoficjalnie wiadomo, że z Polski pojechał na Litwę. Przypomnijmy, że na magazynkach do broni maszynowej, której używał zamachowiec, było nazwisko Feliksa Kazimierza Potockiego, hetmana, który walczył z Turkami między innymi pod Wiedniem, za czasów Jana III Sobieskiego. Dodatkowo na karabinie był napis "Wiedeń 1683". Zamachowiec wspominał też o Polsce w swoim manifeście, który umieścił w sieci. 74-stronicowy tekst pokazuje, że Australijczyk jest rasistą, wyznającym teorię o wyższości białej rasy i ma wyraźnie antymuzułmańskie poglądy. Śledztwo w sprawie Tarranta prowadzone jest w kilku państwach Europy. W Austrii prokuratorzy odkryli, że w 2018 roku terrorysta wpłacił 1500 euro na konto skrajnie prawicowej organizacji. Krzysztof ZasadaMarek Balawajder