Zrzeszenie Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce zwróciło się już do premiera, ministra finansów i szefa sejmowej komisji transportu, by doprowadzili do zmiany polityki fiskalnej państwa wobec transportowców. Jeżeli nie to dojdzie do protestu w całym kraju. Nieoficjalnie mówi się, że drogi, granice, rafinerie a może nawet całe miasta będą blokowane 15 lub 18 września. Zrzeszenie nie nawołuje do protestów, bo nie może, ale nawet prezes Łacny mówi otwarcie: - Przewoźnicy są już na skraju wytrzymałości. Spontanicznie chcą organizować akcje protestacyjne -. Janusz Łacny twierdzi, że po ostatnich podwyżkach akcyzy opłacalność przewozu w naszym kraju spadła do minus 13 proc. Sam również jako właściciel firmy weźmie udział w proteście, bo jak mówi: - Jeżeli ktoś się nastawia na hodowlę owiec po to, żeby mieć z nich wełnę, to je oczywiście strzyże. Ale ich nie strzyże w ten sposób, że je obdziera za skóry, a w tej chwili transport jest po prostu obdzierany ze skóry. Tak dalej być nie może -. Przewoźnicy chcieliby, by tak jak to się dzieje np. w Holandii, otrzymywali zwrot Vat-u i częściowy zwrot akcyzy. A jak będzie wyglądał protest i tak naprawdę przeciwko komu zostanie zorganizowany, na razie nie wiadomo. Najwyższe po II Wojnie Światowej ceny paliw - i to nie tylko w Polsce, ale na całym świecie - zawdzięczamy niskiemu wydobyciu ropy naftowej w krajach OPEC. Oni mają ropę, a my problemy.