Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koszalinie Ryszard Gąsiorowski powiedział w rozmowie z PAP, że decyzja o odwołaniu drawskiego prokuratora rejonowego "ma być wykonana z dniem dzisiejszym". "Decyzja Prokuratury Krajowej jest personalna i nie zawiera uzasadnienia; przepisy prawa o prokuraturze nie wymagają tego. Przypuszczam, że ma ona związek ze sprawą o znęcanie się nad dziećmi w Drawsku Pomorskim" - zaznaczył. Jak wyjaśnił Gąsiorowski "odwołany prokurator przestaje być kierownikiem tej jednostki organizacyjnej prokuratury, ale wciąż będzie pracować w prokuraturze drawskiej i prowadzić postępowania". "Decyzja o powołaniu nowej osoby do pełnienia funkcji prokuratora regionalnego w Drawsku Pomorskim jest w gestii ministra sprawiedliwości lub Prokuratury Krajowej" - dodał. W piątek przed Sądem Rejonowym w Drawsku Pomorskim miał ruszyć proces ws. matki oraz jej konkubenta oskarżonych o psychiczne i fizyczne znęcanie się nad dwoma nieletnimi synami kobiety. Tego dnia sąd przyjął wniosek o zwrocie sprawy do Prokuratury Rejonowej w Drawsku Pomorskim. Z tego powodu proces nie zaczął się. Śledczy mają uzupełnić postępowanie, przesłuchać szereg dodatkowych świadków, a także rozważyć zmianę zarzutów na usiłowanie zabójstwa. Może za to grozić nawet dożywocie. Decyzja sądu jest nieprawomocna i strony mogą złożyć zażalenie. "Prokuratura w Drawsku Pomorskim będzie uzupełniać materiał dowodowy, po czym oceni zachowania oskarżonych pod kątem ewentualnej zmiany kwalifikacji prawnej ich czynu na usiłowanie zabójstwa" - powiedziała PAP Ewa Bialik, rzeczniczka Prokuratury Krajowej. Jak mówił w piątek PAP prok. Gąsiorowski, prokuratura złożyła dwa wnioski do sądu. "Pierwszy z nich dotyczył cofnięcia wniosku o dobrowolne poddanie się karze. Podejrzani mieli zostać skazani w trybie bez przeprowadzania rozprawy. W drugim wniosku prokurator chciał, aby akta sprawy przekazać na powrót do prokuratury w celu kontynuowania śledztwa. Ten wniosek został przez sąd uwzględniony" - dodał. "Prokuratura doszła do wniosku, że w sytuacji, kiedy część opinii publicznej stwierdza, że wymierzona kara byłaby karą łagodną, powinniśmy zdecydować się na cofnięcie wniosku o dobrowolne poddanie się karze i spowodować, aby sprawa była rozstrzygana w postępowaniu zwyczajnym, czyli poprzez przeprowadzenie rozprawy" - zaznaczył Gąsiorowski. "Wobec tak zmienionej sytuacji prawnej uznaliśmy również, że poprosimy o zwrot sprawy do prokuratury, aby przygotować rozprawę w takim zakresie, aby sąd orzekający nie musiał poszukiwać dalszych dowodów czy uzupełniać materiału dowodowego" - wyjaśnił. Dotychczas przedstawiono kobiecie i mężczyźnie zarzuty spowodowania obrażeń ciała typu lekkiego i typu ciężkiego wobec dwóch chłopców. Według ustaleń śledczych, obrażenia obu braci były bardzo liczne; było w tym m.in. złamanie kości. Jeden z chłopców musiał być przez kilka tygodni intensywnie leczony w szpitalu. Kobiecie i jej konkubentowi za zarzucane czyny grozi kara pozbawienia wolności do lat 10, po zmianie kwalifikacji - nawet dożywocie. O zmianę kwalifikacji czynów wnioskował rzecznik praw dziecka Marek Michalak. "Składałem wniosek do Prokuratora Generalnego; bo to jest zbrodnia, to absolutnie można kwalifikować jako próbę zabójstwa dzieci" - powiedział PAP Michalak. Jak dodał, wcześniej - w zeszłym roku - wnioskował o pozbawienie oskarżonych władzy rodzicielskiej, do czego sąd się przychylił. "Potem była sytuacja, że oskarżeni chcieli poddać się dobrowolnej karze i prokurator złożył taki wniosek do sądu. Co z mojej perspektywy, przy tej zbrodni, jaka została na tych dzieciach dokonana, wymiar tej kary był absolutnie niedopuszczalny, dlatego zwróciłem się do prokuratora generalnego" - mówił RPD. Katarzyna W. (matka) oraz jej konkubent Marek K. zostali w 2016 r. oskarżeni o działanie w porozumieniu i ze szczególnym okrucieństwem wobec 6-letniego Marcela oraz jego 8-letniego brata. Jak ustaliła PAP, według prokuratury w sprawie dochodziło do ciężkich pobić chłopców, oblewania wrzątkiem, kazano im klęczeć z podniesionymi rękoma czy biegać po polu. Dzieci nie chodziły też do szkoły. Dotychczas przedstawiono kobiecie i mężczyźnie zarzuty spowodowania obrażeń ciała typu lekkiego i typu ciężkiego wobec dwóch chłopców. Według ustaleń śledczych, obrażenia obu braci były bardzo liczne; było w tym m.in. złamanie kości. Jeden z chłopców musiał być przez kilka tygodni intensywnie leczony w szpitalu. Marta Zabłocka