Do sądu stawili się oskarżycielka posiłkowa Krystyna Kornicka-Ziobro z synem Witoldem i pełnomocnikami oraz oskarżeni lekarze wraz z obrońcami. Na początku rozprawy oskarżyciel publiczny prok. Paweł Baca złożył wniosek o dopuszczenie dowodu z protokołów przesłuchania biegłych lekarzy, którzy w innym postępowaniu, dotyczącym zawyżania kosztów opinii, zeznawali w charakterze świadków. To spowodowało protesty obrońców oskarżonych, którzy podnosili, iż biegli nie mogą być jednocześnie świadkami w tej samej sprawie, ponadto - wskazywali - niedopuszczalne jest wykorzystanie protokołów z przesłuchania świadków w jednej sprawie jako dowodu w kolejnej. Sąd zdecydował, że do wniosku odniesie się na czwartkowej rozprawie i przystąpił do kilkugodzinnego sprawozdania z przebiegu dotychczasowego postępowania. Argumenty za uchyleniem wyroku Jak wynikało ze sprawozdania, prokurator zaskarżył wyrok uniewinniający lekarzy w całości na niekorzyść oskarżonych i wnosił o uchylenie go i skierowanie sprawy do ponownego rozpoznania. Jako argumenty podnosił m.in. niespełnienie przez sąd pierwszej instancji obowiązku dokładnego i rzetelnego wyjaśnienia wszystkich okoliczności sprawy, wybiórczą analizę dowodów, brak ustalenia roli lekarzy w procesie pogorszenia się stanu zdrowia pacjenta ze stanu bezpiecznego do stanu bezpośrednio zagrażającego życiu, brak przeprowadzenia szeregu dowodów oraz oddalenie szeregu wniosków dowodowych prokuratora. Podobne oczekiwania, dotyczące uchylenia wyroku i skierowania sprawy do ponownego rozpoznania przez sąd rejonowy, wyrazili w swoich apelacjach pełnomocnicy oskarżycieli posiłkowych. Kwestię niewyjaśnienia przez sąd niepełnych, niejasnych i sprzecznych opinii biegłych, dowolną ocenę materiału dowodowego, brak odniesienia się do prywatnych opinii oraz inne zarzuty podnosił także w swojej apelacji oskarżyciel prywatny Witold Ziobro. On również wnosił o uchylenie wyroku i skierowanie sprawy do ponownego rozpoznania - wynikało ze sprawozdania sądu. Prokuratura dwukrotnie umarzała śledztwo Jerzy Ziobro był leczony od 22 czerwca 2006 r. w Szpitalu Uniwersyteckim UJ w Krakowie. Zmarł 2 lipca 2006 r. Prokuratura dwukrotnie umarzała śledztwo w tej sprawie, w 2011 r. rodzina zmarłego złożyła w sądzie własny akt oskarżenia. W 2016 r. do sprawy po stronie oskarżycieli przystąpiła prokuratura i proces toczył się z oskarżenia publicznego. W procesie oskarżonymi są: ówczesny kierownik II oddziału Kliniki Kardiologii i oddziału klinicznego szpitala prof. Jacek D., ówczesny lekarz tego oddziału i wiceszef pracowni hemodynamiki, a obecnie szef II oddziału Klinicznego Kardiologii oraz Interwencji Sercowo-Naczyniowych prof. UJ Dariusz Dudek (wyraził zgodę na podawanie nazwiska), lekarka dyżurna Katarzyna S. i ordynator sali monitorowanej Andrzej K. Lekarzy oskarżono, że "pomimo ciążącego na nich szczególnego obowiązku opieki nad pacjentem narażony on został na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia, skutkiem czego pacjent 2 lipca 2006 r. zmarł". Zarzuty dotyczyły nieprawidłowej diagnozy i wyboru nieprawidłowego leczenia - m.in. przeprowadzenia zabiegu angioplastyki wieńcowej (założenie stentów, w dodatku nieprawidłowych) zamiast operacji kardiochirurgicznej (wszczepienia by-passów), braku konsultacji kardiochirurgicznej, nieprawidłowości w leczeniu farmakologicznym. "Brak reakcji na stan pacjenta i pozostawienie go cierpiącego" Wśród przytoczonych w środę szczegółowych zarzutów znalazły się m.in. sformułowania o narażeniu pacjenta na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia poprzez niestosowanie się do standardów wiedzy medycznej, zatajenie przed rodziną licznych powikłań i zawału okołooperacyjnego, braki w dokumentacji, brak konsultacji kardiochirurgicznej, pozostawienie powikłań bez zaopatrzenia, odstawienie leku, brak reakcji na stan pacjenta i pozostawienie go cierpiącego. W toku procesu oskarżeni nie przyznali się do winy i odmówili odpowiedzi na pytania oskarżycieli oraz ich pełnomocnika. Prokurator domagał się przed sądem uznania winy lekarzy i skazania ich na kary pozbawienia wolności: w przypadku Dariusza D. - na dwa lata bez zawieszenia, w przypadku pozostałych - w zawieszeniu na kilka lat próby. Wnosił także o pozbawienie oskarżonych prawa wykonywania zawodu na kilka lat i zasądzenie nawiązek na cele społeczne. "Wniosek prokuratora jest pozbawiony podstawy prawnej" Jak powiedział pytany przez dziennikarzy po rozprawie jeden z obrońców mec. Krzysztof Bachmiński, "wniosek prokuratora jest pozbawiony podstawy prawnej, ponieważ zgodnie z prawem biegły nie może być w tym samym procesie jednocześnie biegłym i świadkiem". "Gdyby sąd dopuścił dowód z protokołu przesłuchania biegłych jako świadków, to oni tracą w niniejszej sprawie status biegłych i w związku z tym są bezwartościowe" - powiedział adwokat. Jak dodał, "przesłuchania biegłych zostały też dokonane niezgodnie z zasadą procesu karnego 'litis pendentio', która polega na tym, że nie można prowadzić równocześnie dwóch postępowań w tej samej sprawie". "De facto postępowania te dotyczą tego samego przedmiotu" - stwierdził adwokat. Polemikę prawną z wnioskiem i argumentami prokuratora zapowiadali także kolejni obrońcy.