Chodzi o opublikowane w piątek tzw. "Taśmy Obajtka", o których napisała "Gazeta Wyborcza". Zwraca tam uwagę nie tylko treść, ale także język, którym posługiwał się na nagraniach sprzed lat dzisiejszy prezes <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-orlen,gsbi,2073" title="Orlenu" target="_blank">Orlenu</a>. Jak wyliczono, podczas dwugodzinnej rozmowy <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-daniel-obajtek,gsbi,2072" title="Daniel Obajtek" target="_blank">Daniel Obajtek</a> użył wulgaryzmów około 400 razy. Część osób broniących Obajtka przekonywała, że prezes Orlenu ma Zespół Tourette’a i to on odpowiada za wulgaryzmy, które słyszymy w rozmowie. Teraz do sprawy odniosło się Polskie Stowarzyszenie Syndrom Tourette’a. W opublikowanym oświadczeniu czytamy, że "w świetle ostatnich doniesień medialnych oraz komentarzy dotyczących środowiska osób dotkniętych zespołem Tourette’a (ZT) czujemy się w obowiązku naprostować kilka kwestii związanych z objawami choroby". "Przekleństwa wypowiadane przez osoby niedotknięte koprolalią są objawem braku kultury osobistej, a nie zespołu Tourette’a" - czytamy w oświadczeniu. "Koprolalia, czyli przymus wypowiadania wulgaryzmów, jest jednym z najrzadziej występujących tików, zazwyczaj też nie jest jedynym objawem choroby. Dotyka on 5-10 proc. osób chorych na ZT. Jest to tik ciężki, stanowiący dla chorego dużą trudność w codziennym funkcjonowaniu, a także źródło frustracji i cierpienia psychicznego" - przypominają specjaliści.W oświadczeniu czytamy, że koprolalia nie ma charakteru intencjonalnego. "Przekleństwa nie są merytorycznie związane z treścią wypowiedzi, lecz wyrwane z kontekstu, wtrącone i nic nie wnoszące do rozmowy. Wypowiadane przez chorego słowa lub złożone frazy nie odzwierciedlają myśli, przekonań lub opinii osoby z koprolalią".