Rząd przyjął na wtorkowym posiedzeniu projekt ustawy o in vitro. Zgodnie z proponowanymi przepisami z tej metody zapłodnienia będą mogły korzystać małżeństwa i pary "pozostające we wspólnym pożyciu". Projekt został przygotowany przez Ministerstwo Zdrowia. Będziemy szukać szerokiego wsparcia dla zapisów projektu ustawy o in vitro - zapowiedziała premier Ewa Kopacz. O projekt dot. in vitro PAP spytała we wtorek przedstawicieli klubów parlamentarnych. Poseł Mariusz Witczak (PO) jest przekonany, że zdecydowana większość posłów Platformy poprze projekt ws. in vitro. Przypomniał, że w zeszłym tygodniu klub PO rozmawiał o tej sprawie z premier Ewą Kopacz i ministrem zdrowia Bartoszem Arłukowiczem. "Po spotkaniu z panią premier Ewą Kopacz mam nieodparte wrażenie, że będzie jedność, może poza jakimiś wyjątkami, które nie wpłyną na zbudowanie większości parlamentarnej" - zaznaczył polityk. Witczak przekonywał, że Platforma popiera metodę in vitro. Zwrócił uwagę, że od dwóch lat działa rządowy program refundacji zapłodnienia pozaustrojowego. "To jest prawdziwa nasza intencja, jeśli chodzi o in vitro, natomiast ta ustawa to nic innego jak nadanie ram prawnych dla całego otoczenia związanego z in vitro, czyli ochroną prawną rodziców, dzieci, także całej procedury" - podkreślił poseł PO. Ocenił, że rządowy projekt jest "krokiem w dobrą stronę". "I wszyscy sceptycy powinni się cieszyć, że z tą ustawą wychodzimy" - uważa Witczak. Z kolei rzecznik klubu PSL Jakub Stefaniak powiedział PAP, że - podobnie jak w przypadku innych ustaw "uważanych za światopoglądowe" - przy projekcie dot. in vitro ludowcy nie wprowadzą dyscypliny głosowania. Dodał jednocześnie: "Wydaje się, że wielu posłów (PSL) będzie za tym projektem". Zdaniem Stefaniaka, istotne jest to, że "nawet środowisko kościelne jest przekonane o potrzebie uregulowania tej sprawy". Zdaniem PiS z kolei, Platformie zależy na tym, by projekt pojawił się w trakcie kampanii wyborczej i wywołał dyskusję światopoglądową, a niekoniecznie na jego przyjęciu. "Czekamy na to, żeby projekt pojawił się w Sejmie. Będzie dyskusja. Będzie praca w komisji i tam będzie miejsce, żeby spierać się na argumenty i przedstawiać swoje propozycje. Mamy swoje uwagi. (...) Zobaczymy, czy rzeczywiście jest wola ze strony Platformy, żeby ten projekt był procedowany, czy tylko chodzi o to, żeby trafił do Sejmu, odbyła się dyskusja i poleżał" - powiedziała dziennikarzom wiceprezes PiS Beata Szydło. Rzecznik PiS Marcin Mastalerek dodał z kolei: "Kiedy mówimy o in vitro, warto pamiętać jedną cyfrę. To jest osiem. Tyle lat PO mówiła o ustawie. Kiedy były ważne sprawy, zawsze słyszeliśmy o temacie zastępczym, jakim była ustawa o in vitro. Po ośmiu latach, akurat w kampanii prezydenckiej, pojawia się projekt". O projekt pytany był też we wtorek kandydat PiS na prezydenta. Europoseł Andrzej Duda powiedział dziennikarzom w Strasburgu, że rozumie ludzi, którzy nie mogą mieć dzieci, ale sam jest przeciwnikiem in vitro. "Nie podpisałbym takiej ustawy, dlatego że nie jest to ustawa, która w sposób rozsądny regulowałaby te kwestie" - powiedział. Dodał, że dziwi się, iż polski rząd w tak mocny sposób wspiera projekt ustawy, który nie niesie w sobie żadnej metody leczenia. Zdaniem rzecznika SLD Dariusza Jońskiego, zapowiedź ustawy o in vitro to jedynie element gry wyborczej Platformy Obywatelskiej. Joński powiedział, że nie wierzy, że w tej kadencji uda się przyjąć ustawę. "Platforma dwukrotnie mówiła o ustawie in vitro i robiła to tylko i wyłącznie przed wyborami" - mówił Joński na wtorkowej konferencji prasowej. Zaznaczył, że do końca kadencji zostało zaledwie kilka posiedzeń Sejmu i przeprowadzenie "tak ważnej i tak kontrowersyjnej z punktu samej PO ustawy jest po prostu niemożliwe; to jest granie na czas i oszukiwanie wyborców lewicowych" - podkreślił. Zaznaczył, że Sojusz jest za jak najszybszym uregulowaniem kwestii in vitro; do projektu się jednak nie odnosi, bo go nie zna. Według Jońskiego, PO i ubiegający się o reelekcję prezydent Bronisław Komorowski nie chcą ustawy o in vitro, bo "dalej klękają przed biskupami". "Nie jest wcale tak, jak mówił b. premier Donald Tusk w 2011 r., że nie będą klękać przed księżmi" - podkreślił. Paulina Piechna-Więckiewicz (SLD) oczekuje z kolei, "by prezydent Bronisław Komorowski powiedział, czy jest za ograniczeniem tej metody tylko do małżeństw, czy chciałby poszerzenia osób mogących skorzystać z metody in vitro". Stanowiska nie wypracował jeszcze klub Zjednoczona Prawica, w którego skład wchodzą posłowie partii Solidarna Polska oraz Polska Razem. Rzecznik Solidarnej Polski Patryk Jaki powiedział PAP, że jego partia podziela stanowisko Episkopatu Polski - jest za "całkowitym zakazem stosowania metody in vitro". "Warto tu jednak podkreślić, że jakiekolwiek uregulowanie i tak jest lepsze niż stan obecny. W tej chwili nie ma żadnych uregulowań, jest kompletna wolnoamerykanka" - mówił. "Jeżeli już mielibyśmy o takich rozwiązaniach rozmawiać, to przede wszystkim w naszej ocenie korzystać z in vitro mogłaby tylko i wyłącznie tradycyjna rodzina, tradycyjne małżeństwo" - zaznaczył. Dodał, że Solidarna Polska nie zgadza się w "żadnym wypadku" na mrożenie embrionów.