Sierżant Całek służył w policji od ponad 3 lat, najpierw we Wrocławiu, a potem w Warszawie. Wczoraj opublikował w internecie film, w którym mówi, że ma dość nabijania statystyk. - Nie będę wypisywał mandatów powstańcom warszawskim. Ci ludzie zasłużyli sobie na szacunek - mówi na nagraniu. - Mamy zakaz pouczania, mamy tylko mandatować. Myślałem, że to ja jestem policjantem, to ja decyduję, bo jestem na miejscu i wiem, czy pana należy pouczyć, czy pani przeszła na migającym świetle, bo ma 93 lata, ledwo chodzi i przeżyła powstanie warszawskie - wyjaśnia. Dzisiaj Całek spotkał się z dziennikarzami przed gmachem Komendy Stołecznej Policji na krótkiej konferencji prasowej. - Poświęcam się dla koleżanek i kolegów, którzy muszą kreować sztuczne, niepotrzebne pseudowyniki - oznajmił, zapowiadając złożenie raportu o odejściu ze służby. - Jestem twarzą tego pęknięcia, tej rewolucji - oświadczył. Skarżył się, że polscy policjanci są "pod stałą presją przełożonych, jeśli chodzi o wyniki". - Potrzebne są głębokie, systemowe zmiany w tej instytucji (...) Zmuszony jestem wystąpić ze służby w policji, aby nie być społecznie napiętnowanym oraz utożsamianym ze skompromitowaną instytucją, która w oczach zwykłych obywateli wzbudza, niestety, powszechną pogardę - stwierdził. - Proszę o zwolnienie mnie ze służby w policji. Prośbę swą motywuję faktem braku możliwości dalszego kontynuowania służby jako podoficer w policji, ze względu na silne przeświadczenie o tym, że instytucja państwowa jaką jest policja na dzień dzisiejszy nie wypełnia roli do jakiej została powołana - mówił Kamil Całek. Z nieoficjalnych informacji wynika, że policja wszczęła już postępowanie dyscyplinarne wobec sierż. Kamila Całka.