R. był oskarżony o usiłowanie zabójstwa wielu osób przy użyciu materiałów wybuchowych oraz wymuszenie rozbójnicze. Oba te czyny, zdaniem prokuratury, miały charakter terrorystyczny. Sąd uznał R. winnym wszystkich zarzucanych czynów. Prokuratura domagała się dla R. 25 lat więzienia. Obrona chciała wymierzenia oskarżonemu najniższego wymiaru kary. Sędzia Marcin Sosiński w uzasadnieniu wyroku podkreślił, że R. skonstruował i podłożył ładunek wybuchowy, aby zdobyć pieniądze i przez to "zyskać akceptację". Podkreślił przy tym, że sąd nie dał wiary wyjaśnieniom oskarżonego, że nie chciał on nikogo zabić. "Przeczą temu dowody, w tym na przykład te, że długo i dokładnie R. przygotowywał się do tego czynu, konstrukcja ładunku oraz to, że śledził strony internetowe o tematyce terrorystyczne" - mówił. Zdaniem sądu R. działał w zamiarze bezpośrednim "Chciał dokonać tego czynu, chciał dokonać zabójstwa wielu osób oraz zmusić organy państwa do przekazania mu złota" - mówił. Prokuratura domagała się dla R. 25 lat więzienia. Obrona chciała wymierzenia oskarżonemu najniższego wymiaru kary. Wyrok jest nieprawomocny. Do zdarzeń opisanych w akcie oskarżenia doszło 19 maja 2016 r. Niewielki ładunek eksplodował na przystanku przy ul. Kościuszki we Wrocławiu. Lekko ranna w palec została kobieta stojąca na przystanku. Substancja, która spowodowała wybuch, znajdowała się w metalowym pojemniku o pojemności ok. 3 litrów. W pojemniku były także metalowe śruby. Według prokuratury R. wcześniej powiadomił służby, że podłożył we Wrocławiu cztery bomby, a za ich rozbrojenie żądał 120 kg złota. W ramach śledztwa przeprowadzono dwa eksperymenty procesowe, w których badano skutki detonacji w autobusie ładunku podobnego do tego, który eksplodował na przystanku. Opinie biegłych po tych eksperymentach - zdaniem prokuratury - potwierdziły zasadność postawionych R. zarzutów o charakterze terrorystycznym. Podczas pierwszej rozprawy R. powiedział, że przyznaje się do czynu, ale nie do zarzutów sformułowanych przez prokuraturę.