W piątek na pierwszym merytorycznym posiedzeniu zebrał się powołany przez PO "Parlamentarnego zespołu do zbadania przypadków manipulowania przyczynami katastrofy smoleńskiej z dnia 10 kwietnia 2010 r. w celu osiągnięcia korzyści politycznych".Jednym z poruszanych tam zagadnień była kwestia ekshumacji ciał ofiar katastrofy smoleńskiej prowadzonych na zlecenie Prokuratury Krajowej. W październiku członkowie rodzin 17 ofiar katastrofy zaapelowali o powstrzymanie ekshumacji ich bliskich. Do tej pory do Prokuratury Krajowej wpłynęło 20 zażaleń na ekshumację lub sprzeciwy dotyczące tej decyzji lub wnioski o jej uchylenie. Sąd Okręgowy w Warszawie dwukrotnie (we wtorek i czwartek) oddalił wniosek o zakazanie w trybie cywilnym kolejnych ekshumacji ofiar katastrofy smoleńskiej. "W związku z tym, że część rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej nie ma prawa odwołania się do sądu, do organu, który mógłby zweryfikować decyzję prokuratury ws. ekshumacji, czy ta decyzja jest właściwa, przygotowaliśmy projekt noweli ustawy Kodeks postępowania karnego, by taką możliwość tym rodzinom dać" - powiedział Mroczek na piątkowej konferencji prasowej po posiedzeniu zespołu PO. "Nie może być tak, że w tak niezwykle ważnej sprawie ostateczne decyzje podejmuje prokurator, jedyna osoba, która rozstrzyga, czy te ekshumacje są właściwe" - dodał poseł. Jak dodał, najważniejsza zmiana w kpk ma polegać na daniu rodzinom - stronom postępowania -prawo do wniesienia zażalenia do sądu. "Tak, żeby to niezależny sąd orzekał o tym, czy jest konieczność przeprowadzenia ekshumacji i ponownej sekcji" - zaznaczył Mroczek. SO w Warszawie dwukrotnie oddalił wniosek o zakazanie w trybie cywilnym kolejnych ekshumacji ofiar katastrofy smoleńskiej. W obu przypadkach sąd uzasadniał, że nie można uznać, by prokuratura działała bezprawnie, decydując o ekshumacji ofiar katastrofy smoleńskiej. Przyznał jednak, że ekshumacja stanowi naruszenie dóbr osobistych bliskich, gdyż zaburza chroniony prawem cywilnym kult pamięci po zmarłych i "może wiązać się z pejoratywnymi przeżyciami członków ich rodzin". Do tej pory wydobyto z grobów szczątki prezydenckiej pary Marii i Lecha Kaczyńskich, przewodniczącego Komitetu Katyńskiego Stefana Melaka. oraz b. wiceministra kultury Tomasza Merty. Szef zespołu parlamentarnego PO <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-marcin-kierwinski,gsbi,1553" title="Marcin Kierwiński" target="_blank">Marcin Kierwiński</a> poinformował, że przyjęty został plan pracy zespołu na najbliższe sześć miesięcy. Zapowiedział, że zespół będzie "bardzo precyzyjnie analizować sześć lat kłamstw i manipulacji". "Tak, aby pokazywać, w których momentach, czemu i jakim korzyściom te manipulacje służyły" - zaznaczył poseł PO. Plan pracy zespołu obejmuje dyskusję w pięciu blokach tematycznych. Dotyczą one: przygotowania prezydenckiej wizyty w Katyniu ze "szczególnym" uwzględnieniem roli kancelarii Lecha Kaczyńskiego; sytuacji w 36. Specjalnym Pułku Lotnictwa Transportowego, który organizował przelot 10 kwietnia 2010 r.; przygotowania prezydenckiej wizyty w samym dniu katastrofy; "dokładnej analizy" lądowania prezydenckiego TU-154M w Smoleńsku oraz odczytu czarnych skrzynek Tupolewa. W obszarze dotyczącym 36. specpułku PO chce sprawdzić m.in. czy dowództwo Sił Powietrznych wdrożyło zalecenia wynikające z raportu po katastrofie samolotu CASA pod Mirosławcem w 2008 r. (zginęło w niej 20 oficerów Sił Powietrznych). "Zajmiemy się kwestiami organizacji lotu 10 kwietnia - takimi zagadnieniami jak prognoza pogody, jak to się stało, że prognoza pogody nie zawierała tych informacji, które były kluczowe, jak to się stało, że samolot wystartował później, niż było to przewidziane" - mówił Kierwiński. W kwestii dotyczącej lądowania TU-154M posłowie Platformy chcą pokazać jak to się stało, że prezydencki samolot znalazł się poniżej swoich minimów. "Jak to się stało, że piloci złamali przepisy i zeszli poniżej minimów" - powiedział poseł. Politycy PO kilkakrotnie podkreślali, że zespół nie będzie badał okoliczności katastrofy, a jedynie nieprawdziwe teorie i twierdzenia, które dotyczą pięciu wymienionych przez nich obszarów tematycznych. W piątek zespół Platformy spotkał się także z jednym z archeologów, którzy pracowali na miejscu katastrofy smoleńskiej. "Spotkaliśmy się, aby rozwiać jedną wątpliwość, która nasuwa nam się po ostatnim posiedzeniu komisji obrony narodowej. Tam usłyszeliśmy od pana ministra Macierewicza, że szczątki samolotu znajdowały się jeszcze przed brzozą (w którą Tu-154M uderzył skrzydłem - PAP) i zostały znalezione przed brzozą" - mówił Kierwiński. Według niego, współpracujący z zespołem b. szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych dr <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-maciej-lasek,gsbi,1560" title="Maciej Lasek" target="_blank">Maciej Lasek</a> przypomniał w piątek posłom, że przed brzozą znaleziona została jedna część, którą polscy eksperci nie zidentyfikowali jednoznacznie jako część prezydenckiego Tupolewa. "Nie przesądzamy tego - mówimy tylko, że takiego jednoznacznego zakwalifikowania nie ma" - podkreślił Kierwiński. Zwrócił uwagę, że część ta, dość dużych rozmiarów, została znaleziona w 2012 roku, podczas gdy polscy archeolodzy badali teren katastrofy 4 miesiące po zdarzeniu.