Jak podkreślił Riyad, decyzja o wyjeździe była bardzo trudna, ale jego zdaniem konieczna dla jego czteroosobowej chrześcijańskiej rodziny z okolicy Damaszku. "Każdy szuka przede wszystkim bezpieczeństwa, dlatego kiedy twoje życie jest zagrożone musisz podejmować szybkie decyzje" - tłumaczył. Riyad dodał, że w ostatnim czasie w Syrii zrobiło się bardzo niebezpiecznie, i stąd decyzja o wyjeździe. "Państwo Islamskie było zbyt blisko" - zaznaczył. Riyad ma nadzieję, że kiedyś będzie mógł wrócić z rodziną do Syrii, ale jego zdaniem nie będzie to możliwe w ciągu najbliższych lat. Dlatego teraz chce się nauczyć polskiego, znaleźć pracę i szkołę dla dzieci. Ma im w tym pomóc zbór Wolnych Chrześcijan z Tarnowa, który finansuje pobyt uchodźców w tym mieście. Naturalna pomoc "braciom w wierze" Jak powiedział Andrzej Kapuściński ze zboru, jest to naturalna pomoc prześladowanym braciom w wierze, w tym przypadku konkretnie syryjskim ewangelikom. Zamieszkają oni w wynajętych dla nich specjalnie pokojach. "Robimy to wszystko na zasadzie wolontariatu, z własnej woli, nie bierzemy od nikogo pieniędzy. Wierzymy, że Bóg zapewni utrzymanie i nam, i im, tu w Tarnowie" - wskazywał. Andrzej Kapuściński przyznał też, że liczy na obiecane finansowe wsparcie chrześcijan z całej Polski oraz zagranicznej fundacji. Do Tarnowa miały przyjechać trzy rodziny, ale już po przylocie do Warszawy okazało się, że jedna większa rodzina musiałaby zostać rozdzielona. Dlatego została na miejscu i miała trafić w inne miejsce. Natomiast jutro powinna dotrzeć do Tarnowa rodzina z małym dzieckiem, która dłużej została w Warszawie. Co sądzisz o pomocy dla syryjskich uchodźców?