"Bez względu na sondaże na pewno trzeba dbać o przestrzeganie Konstytucji i pokazywać, gdzie jest dobro, a gdzie jest zło (...) Zło jest po stronie Kaczyńskiego - powiedział Petru. Przewodniczący Nowoczesnej zapowiedział, że członkowie jego partii będą organizować protesty i przychodzić na manifestacje organizowane przez inne ugrupowania tak długo, jak w Polsce będzie łamana Konstytucja. "W polityce nie chodzi o popularność - chodzi o zasady" - podkreślił. Jak dodał, w naszym kraju potrzebny jest "protest permanentny", który zahamuje "szalony marsz PiS-u". Zapytany o ewentualny kompromis w sprawie Trybunału Konstytucyjnego <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-ryszard-petru,gsbi,2394" title="Ryszard Petru" target="_blank">Ryszard Petru</a> powiedział, że na razie nie ma mowy o żadnych ustępstwach ze strony jego ugrupowania. Jak mówił, rozmowy będą możliwe dopiero po tym, jak rząd opublikuje orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego z 9 marca, a prezydent Andrzej Duda odbierze ślubowanie od trzech sędziów Trybunału wybranych przez poprzedni Sejm. "Nie możemy negocjować Konstytucji" - tłumaczył. Jego zdaniem, prezes PiS Jarosław Kaczyński tylko mówi o kompromisie, ale jego postawa świadczy o czymś przeciwnym. Petru zwrócił przy tym uwagę, że Kaczyński decyduje o najważniejszych sprawach w państwie, a przy tym nie ponosi odpowiedzialności za jakiekolwiek decyzje, bo ta odpowiedzialność spada na prezydenta Andrzeja Dudę i premier Beatę Szydło.