Przypomnijmy, że w lipcu Wojtunik usłyszał zarzuty m.in. niedopełnienia obowiązków, niszczenia dowodów i działania na szkodę interesu publicznego. "Od ostatnich wyborów prokuratura i służby funkcjonują w jakimś świecie równoległym, a kodeks karny jest naginany w zależności od potrzeb politycznych według komunistycznej zasady: dajcie człowieka, a paragraf się znajdzie. Kolegom sprawy się umarza, a wrogom stawia absurdalne zarzuty" - mówi Paweł Wojtunik w rozmowie z Grażyną Zawadką. Wojtunik uważa, że na pogrążeniu go szczególnie zależało koordynatorom służb i kierownictwu CBA w związku z ujawnieniem wycieku meldunków (sprawa Artura Ch.). Były szef CBA jest przekonany, że urządzono na niego nagonkę. "Jak inaczej traktować niekończące się audyty i celowe przecieki do mediów, namawianie w trakcie audytów do obciążenia mnie czymkolwiek? Odebranie mi poświadczeń bezpieczeństwa, naciągane doniesienia? Zwolnienie mojej żony i przesłuchanie córki? (...) A namawianie byłego komendanta policji, żeby przekazał jakikolwiek materiał na mnie? Że nie wspomnę o permanentnym billingowaniu, analizie moich kont, obserwacji czy kontroli operacyjnej" - wylicza Wojtunik. Więcej w "Rzeczpospolitej".