Palikot w środę na konferencji prasowej w Sejmie przypomniał, że w ubiegłym roku dwa projekty Ruchu Palikota, zakładające finansowanie partii z odpisu podatków, zostały odrzucone przez Sejm głosami m.in. PO. Jak mówił, bardzo dobrze pamięta głosowanie z 14 września 2012 r., kiedy Sejm odrzucił projekt Ruchu Palikota, zakładający likwidację finansowania partii z budżetu. Wówczas - jak podkreślił - Tusk, będąc na sali sejmowej nie wziął udziału w głosowaniu i "udawał, że go nie ma, strugając wariata". - Kiedy zobaczyłem we wtorek Donalda Tuska, jak przebrany za taką togę moralisty mówi o projekcie wycofania czy zlikwidowania finansowania partii politycznych z budżetu, pomyślałem o politycznym szulerze, który kilka miesięcy wcześniej udaje, że go nie ma na sali i nie głosuje, a później, gdy zmienia się koniunktura polityczna i potrzebuje populistycznych haseł, to wraca do tego projektu - powiedział Palikot dziennikarzom. Jak poinformował, żeby sprawdzić granice "szulerstwa" Tuska, Ruch Palikota składa po raz trzeci projekt ustawy likwidujący finansowania partii politycznych z budżetu i wprowadzający dobrowolny odpis od podatków na rzecz partii. W ocenie Palikota, ten projekt jest najlepszym rozwiązaniem, gdyż ma charakter obywatelski i uniezależnia partie od firm i przedsiębiorców, co sprzyja korupcji politycznej. Palikot tłumaczył, że to obywatele, składając co roku deklaracje podatkowe, tak jak w przypadku 1 proc. odpisu dla organizacji pozarządowych, będą mogli odpisać 0,5 proc. od swoich podatków na rzecz dowolnej partii politycznej. Jak dodał, w ten sposób obywatele będą zmuszać polityków do ciągłego zabiegania o ich poparcie. - Wzywam teraz Donalda Tuska, żeby nie chował się po narożnikach, nie strzelał z zaułku, nie faulował, nie udawał moralisty, tylko, żeby zagłosował za tym projektem - oświadczył Palikot. Tusk zapowiedział we wtorek, że zwróci się do klubu PO o ponowne przygotowanie projektu zakładającego likwidację finansowania partii politycznych z budżetu państwa. Deklaracja premiera ma związek z publikacjami mediów na temat sposobu wydawania pieniędzy przez poszczególne partie polityczne. Z doniesień medialnych wynika m.in., że PO w ostatnich latach wydała na markowe garnitury i buty prawie ćwierć miliona złotych, na zakup wina - prawie sto tysięcy, restauracje - 200 tys. zł, płaciła też za wynajem boiska piłkarskiego.