Uroczystość odbyła się w przeddzień głównych obchodów rocznicy wybuchu powstania. Podczas uroczystej sesji wręczono także nagrody m.st. Warszawy.W uroczystości wzięli udział powstańcy, obecni byli m.in. także prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz, pełnomocnik premiera ds. dialogu międzynarodowego Anna Maria Anders oraz część stołecznych radnych; nie zjawili się radni PiS. "Prof. Adam Strzembosz odznacza się wyrazistymi poglądami, których potrafi zasadnie bronić, co najważniejsze z poszanowaniem wobec antagonistów i nawet z próbą zrozumienia racji drugiej strony, a jednocześnie z poczuciem odpowiedzialności za własne słowa" - mówiła Gronkiewicz-Waltz. Dodała, odwołując się do znanej maksymy prof. Władysława Bartoszewskiego - "warto być przyzwoitym", że prof. Strzembosza "cechuje po prostu przyzwoitość". Jak mówiła prezydent stolicy, dał on temu wyraz niejednokrotnie w swojej pracy zawodowej oraz działalności społecznej i państwowej. "Pana życie, panie profesorze jest dla nas bezcenną lekcją" - zwróciła się do prof. Strzembosza. O uhonorowanie prof. Strzembosza tytułem honorowego obywatela Warszawy wnioskowała właśnie Gronkiewicz-Waltz. Prof. Strzembosz po wręczeniu tytułu honorowego obywatela stolicy powiedział, że jest bardzo wzruszony przyznanym wyróżnieniem, przyznanym, jak mówił, w tak szczególnym dniu, dniu poprzedzającym rocznicę wybuchu powstania warszawskiego. Mówił, że nie ma żadnych zasług bojowych, w okresie powstania był "niedużym chłopcem". "Chociaż bywali w tym wieku uczestnicy powstania warszawskiego. Jestem tym bardziej zaszczycony i w pewnym sensie zawstydzony, że w tym dniu uzyskuje tak wysoki splendor, tak dla mnie ważne wyróżnienie" - powiedział prof. Strzembosz. Zaznaczył, że ma poczucie tego "jak nie dorasta do tego zaszczytu".Powiedział, że z Warszawą był związany nie tylko przez fakt uroczenia się w tym mieście. "W Warszawie przeżywałem okupację, w Warszawie przeżywałem stalinizm i w Warszawie przeżywałem stan wojenny" - mówił prof. Strzembosz.Podkreślił jednocześnie, że z Warszawą łączą się najlepsze okresy w jego życiu. "A więc okres +Solidarności+, w stanie wojennym to wesołe nie było, i okres odbudowy i przebudowy państwa polskiego. To był wielki honor, wielkie szczęście, że dożyłem tego okresu" - mówił prof. Strzembosz.Otwierając uroczystą sesję przewodnicząca Rady Warszawy Ewa Malinowska-Grupińska (PO) powiedziała, że wie doskonale, że historia jest pisana przez zwycięzców, ale obowiązkiem świadków historii jest "nie być niemymi". Nawiązała do ostatnich wydarzeń związanych z odmową wymienienia w apelu pamięci prof. Władysława Bartoszewskiego oraz planami lustracji prezesa Związków Powstańców Warszawskich gen. Zbigniewa Ścibora-Rylskiego, którego IPN podejrzewa o "kłamstwo lustracyjne" - zatajenie związków ze służbami specjalnymi PRL."A dziś najbardziej oburza mnie instrumentalne i pogardliwe traktowanie prawdziwych bohaterów naszej historii, prawdziwie poległych powstańców warszawskich i cywilnych mieszkańców Warszawy" - mówiła Malinowska-Grupińska. "Zastanawia mnie, czy każdego, kto sprzeciwi się obecnej władzy i jej podchodzeniu do takich bohaterów, jak np. Władysław Bartoszewski (...) czeka los, jaki spotkał gen. Zbigniewa Ścibora-Rylskiego, czy tak traktuje się najznamienitszych synów ojczyzny" - mówiła przewodnicząca Rady Warszawy. "Ile trzeba mieć w sobie podłości, by szargać sławę człowieka, który swymi bohaterskimi czynami mógłby obdarować cały obóz swoich przeciwników, tych którzy niejednokrotnie sami niczym godnym się w życiu nie wyróżnili" - powiedziała Malinowska-Grupińska. W poniedziałek przedstawiciele resortu oraz powstańców warszawskich uzgodnili, że podczas uroczystości rocznicy wybuchu powstania apel poległych zostanie zastąpiony apelem pamięci. Wśród wymienionych w nim będzie m.in. prezydent Lech Kaczyński oraz prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski, którzy zginęli w katastrofie smoleńskiej.